Nocleg króla Jana
W Nowinach Raciborskich z 3 maja 2005 r. mogliśmy przeczytać kolejny, interesujący fragment książki Grzegorza Wawocznego o Kuchni Raciborskiej. Z niecierpliwością oczekujemy na możliwość zaznajomienia się z całością książki. W artykule znajdujemy wiadomość, że król polski, Jan III Sobieski, będący w drodze na odsiecz Wiednia, w sierpniu 1683 roku spożył na zamku w Raciborzu obiad.
Zaś po obiedzie król Jan „udał się do obozowiska pod Raciborzem. Nocował w Piotrowicach.” W końcowej części opracowania autor dzieli się z czytelnikami swoimi wątpliwościami, o jakie to „Piotrowice” mogło chodzić. Mieliśmy bowiem wówczas na ziemi raciborskiej jakoby dwie miejscowości o tej nazwie, jedna – to obecne Pietrowice Wielkie, a drugą był Pietraszyn, nazywany dawniej „Małe Pietrowice”.
Występują zatem wśród historyków wątpliwości, w której miejscowości król Jan spędził noc po raciborskim przyjęciu. Nie bez kozery używamy liczby mnogiej, boć znany i ceniony raciborski historyk, dr Ryszard Kincel, swojego czasu także podnosił wątpliwości, w którym ‘Peterwitz’ Jan III Sobieski nocował. Naszym zdaniem król polski Jan III Sobieski nocował na zamku w Pietrowicach Wielkich. Tę tezę chcemy udowodnić.
Rzeczywiście do 1945 r. były w powiecie raciborskim dwie miejscowości o tym samym rdzeniu: „Gross-Peterwitz” i „Klein-Peterwitz”. Dodajmy nawiasem, że te dwie miejscowości, a ponadto „Lubowidz”, dzisiejsze Łubowice – miejsce urodzenia naszego wielkiego poety Josepha von Eichendorffa – były jedynymi, które nie zostały dotknięte zmianami nazwy w latach 1936-1937. W owym okresie aż 38 miejscowościom zgermanizowano nazbyt słowiańsko brzmiące nazwy, w tym było dziewięć nazw, kończących się przyrostkiem „-witz”. Wróćmy jednak do naszej kontrowersji – Pietraszyn to, czy Pietrowice.
Niestety niedoceniony badacz słowiańskich nazw miejscowości na Górnym Śląsku, prof. dr Stanislaus Drzażdżyński, w latach 1875-1879 i 1892-1912 profesor renomowanego gimnazjum w Głubczycach, w swojej, po niemiecku wydanej, pracy o słowiańskich nazwach miejscowych w powiecie raciborskim, wskazuje iż z 1652 r. pochodzi pierwsza wzmianka o wsi „Petrzecin”, też „petenci”, znacznie później zwane po morawsku „Male Petrovice”, po polsku „Petrzacin”, „Pietraszyn”. Natomiast z 1267 r. pochodzi wzmianka o wsi „Petrowicz”, z 1373 – „Petirwicz”, z 1444 – „z Petrowicz”, z 1467 „Petrowitze”. Dopiero w XVIII. stuleciu dla tej miejscowości pojawia się nazwa z przedrostkiem „Gross-Petrowitz”. Zatem dopiero od tego czasu mogło występować także miano „Klein-Petrowitz” lub podobne. Przypomnijmy, że król Sobieski był w Raciborskiem w 1683 r. – trzydzieści lat po w ogóle pierwszej wzmiance o Pietraszynie i była to wówczas zapewne bardzo mała osada.
Szesnastoletni syn króla Jana – Jakub Sobieski (1667-1737) towarzyszył ojcu w drodze do Wiednia. I to z pamiętników królewicza wiemy o noclegu króla i jego syna w „Piotrowicach”. Wykazaliśmy, że w owym czasie Pietraszyn nie nosił miana Pietrowice lub zbliżonej. Z pamiętnika królewicza Jakuba wynika także, iż dostojni goście nocowali w zamku. Pietraszyn nie ma i nigdy nie miał żadnego zamku – takie były w pobliskich Sudzicach lub w Krzanowicach. Natomiast Pietrowice Wielkie miały zamek. Obecny Urząd Gminy przy ul. Szkolnej mieści się w przebudowanym wielokrotnie pietrowickim zamku. Nie bez znaczenia jest także fakt, że kilka lat przed odsieczą wiedeńską, bowiem w 1676 roku, dobra pietrowickie kupili za 13 tysięcy florenów hrabowie von Oppersdorff. Hr. Oppersdorff, był starostą krajowym i on podejmował króla Jana i jego świtę na zamku raciborskim. A ponieważ raciborski zamek był w dość kiepskim stanie, hr. Oppersdorff najwidoczniej zaproponował królowi nocleg w jego zamku pietrowickim – podkreślmy w zamku w dzisiejszych Pietrowicach Wielkich.
Warto mieć na uwadze, że w owym czasie z Pietrowic przez Gródczanki, Trzeboń (Třebom) i Oldrzyszów (Oldřišov) wiódł trakt do Opawy. A wiemy, że król udał się do Opawy, bo stamtąd napisał kolejny list do swojej żony, królowej Marysieńki.
Wypada wspomnieć o jeszcze jednej sprawie, która wiąże się pietrowickim proboszczem i królem Janem (wiadomo, że w Pietraszynie jest kościół dopiero od 1932 r. a proboszcz tam nigdy nie mieszkał). Król przejeżdżając przez Pietrowice zauważył na bramie plebanii francuski napis „SANSSOUCI”, oznaczające „bez trosk”. Pietrowicki proboszcz i jego przyjaciel-młynarz, grywali bowiem w karty, popijając wino, żyjąc zatem „bez starości”. Proboszcz napisał nawet na swojej bramie, że żyje bez trosk. Przezornie określił to jednak po francusku „sanssouci”. Król był tym poirytowany, kazał wezwać proboszcza i powiedział mu: – Jeśli ich nie masz, to przysporzę ci trochę trosk. Kiedy będę tu jutro rano przejeżdżał, masz mi odpowiedzieć na trzy pytania. Pierwsze: jak daleka jest droga do nieba? Drugie: co ja, jako król, jestem warty? I trzecie: co ja, jako król, sobie myślę? Jeśli nie odpowiesz na te pytania, przestaniesz być plebanem i będziesz miał swoje troski.
Po odjeździe królewskiego orszaku proboszcz, będąc pełen trosk, podzielił się wiadomością ze swoim przyjacielem-młynarzem. Młynarz poradził proboszczowi, aby się nie martwił, kiedy król przyjedzie znowu, on – młynarz – włoży sutannę i na pewno wszystko skończy się pomyślnie.
Następnego ranka młynarz włożył strój duchownego, a pleban ubrał się jak młynarz. Król z orszakiem zatrzymał się przed plebanią, zwrócił się do osoby w sutannie i zażądał odpowiedzi na pierwszy pytanie. Przebieraniec spokojnie odpowiedział: – Mam powiedzieć, jak daleka jest droga do nieba. A więc – kiedy Pan Jezus został ukrzyżowany, wraz z nim powieszono dwóch łotrów. Jednemu z nich Jezus powiedział: - Jeszcze dzisiaj będziesz ze mną w raju. Ponieważ była wtedy godzina dziewiąta wieczorna, wynika z tego, że droga do nieba zajmie trzy godziny.
Król, zdziwiony rezolutną odpowiedzią, łagodniejszym tonem żądał odpowiedzi na pytanie ile też on, król, jest warty i usłyszał: – Pan Jezus był królem wszystkich królów, a Judasz sprzedał go za trzydzieści srebrników. Myślę, że Wasza Królewska Mość nie może być aż tyle wart.
Zdumiony mądrą odpowiedzią monarcha – zupełnie życzliwie oczekiwał odpowiedzi na pytanie, co król sobie myśli. Przebrany młynarz spytał: – Wasza Królewska Mość myśli, że rozmawia z proboszczem, prawda? Kiedy król przytaknął usłyszał: – Wasza Królewska Mość jest w błędzie, bo ja jestem młynarzem, a prawdziwy proboszcz stoi obok w moim ubraniu. Królowi bardzo spodobało się wyjaśnienie i obu przyjaciół hojnie wynagrodził.
Mamy nadzieję, że udało nam się przekonać Czytelników, iż król Jan III Sobieski nocował na zamku w Pietrowicach Wielkich.
Paweł Newerla