Rutkowski w akcji
Detektyw Krzysztof Rutkowski odnalazł i przekazał matce 5-letniego Piotrusia B., odebranego jej. przez ojca chłopca, funkcjonariusza Śląskiego Oddziału Straży Granicznej z Cieszyna.
Małżonkowie obecnie są w separacji. Prawną opiekę nad chłopcem sprawuje jego matka, Anna B. Ojciec, Piotr B., miał jedynie prawo do widzeń z synkiem - mówi detektyw Rutkowski, twierdząc że mężczyzna uprowadził chłopca. Niestety, tych informacji, świadczących o tym, że faktycznie doszło do uprowadzenia, nie udało nam się potwierdzić. Ostatni raz przed akcją Rutkowskiego Anna B. widziała swego synka 23 kwietnia w Koszalinie. Tego dnia Piotr B. spotkał się z chłopcem w jej obecności. Miał oboje odwieźć samochodem do domu. Fotelik do przewożenia dziecka zapiął na przednim siedzeniu. Posadził w nim chłopca. Zanim matka wsiadła do samochodu, ojciec zamknął drzwi od środka i odjechał. Nie wiadomo dokąd - relacjonuje detektyw Krzysztof Rutkowski.
Matka bezskutecznie poszukiwała dziecka od ponad miesiąca. Akcja detektywa trwała zaledwie jeden dzień. Chłopiec został odebrany ojcu w nocy z 31 maja na 1 czerwca. Sprawa była bardzo trudna, ponieważ mężczyzna razem ze swoją matką, babką chłopca zniknęli bez śladu. Sprawdziliśmy jedncześnie wszystkie podane przez Annę B. adresy, pod którymi dziecko mogło zostać ukryte. Okazało się, że Piotruś B. znajduje się w miejscowości Bojanów koło Wielunia, w województwie łódzkim. Natychmiast została powiadomiona jednostka tamtejszej policji - mówi detektyw Krzysztof Rutkowski. Babcia chłopca ukryła go w Bojanowie u swojej siostry. W końcu Piotr B. przekazał synka Annie B., która towarzyszyła przybyłemu na miejsce detektywowi Rutkowskiemu. Był bardzo zaskoczony naszym widokiem. Tłumaczył, że zrobił to dla dobra dziecka. Odniosłem wrażenie, że chłopczyk przez cały ten czas był negatywnie nastawiany do swojej matki przez ojca i babkę. Najgorsze jest to, że babcia chłopca, która pomogła ukryć dziecko, jest pedagogiem. To nie do pomyślenia. Dziecko zostało odebrane matce podstępnie, podczas spaceru. Przez ponad miesiąc nie wiadomo było, co się z nim dzieje - twierdzi detektyw. Przyznaje, że ta sprawa była dla niego trudna także z innego względu. Gdy dorośli ludzie mają problemy, to powinni je inaczej rozwiązać. Dziecko to nie przedmiot. I to ono wychodzi z takich sytuacji z ogromną skazą na psychice. Ci ludzie są teraz w separacji. Nawet jeżeli ojciec kierował się dobrem dziecka, to na pewno nie powinien postąpić w taki sposób. Przed sądem na pewno mu to nie pomoże - przyznaje Krzysztof Rutkowski.
O działaniach prowadzonych brzez biuro detektywistyczne w stosunku do funkcjonariusza ŚOSG, został powiadomiony zwierzchnik Piotra B. Straż Graniczna nie ingeruje w tę sprawę, ponieważ od tego jest policja i prokuratura. Komendant prowadzi postępowanie, czy funkcjonariusz Piotr B. naruszył zasady etyki służbowej. W zależności od jego wyników zostaną podjęte odpowiednie decyzje. Gdyby przeciwko funkcjonariuszowi zostało wszczęte postepowanie prokuratorskie, zostałby zawieszony w pełnieniu swoich obowiązków - mówi kpt. Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy ŚOSG w Raciborzu.
Detektyw Krzysztof Rutkowski działał na zlecenie matki chłopca. Akcja przeprowadzona była nieodpłatnie.
(Adk)