Graduał wrócił
Po półrocznych staraniach Ministerstwo Spraw Zagranicznych odzyskało w Londynie słynny raciborski graduał dominikański. 20 czerwca bezcenny zabytek wrócił do Raciborza.
Do Raciborza wróciły dwie karty ze zrabowanego w 1945 r. słynnego graduału dominikańskiego. 20 czerwca, z rąk przedstawiciela Ministerstwa Spraw Zagranicznych, odebrał je ks. Ginter Kurowski, proboszcz parafii miejskiej – prawowitego właściciela bezcennego zabytku. Uroczystość przekazania odbyła się w Muzeum.
W listopadzie karty wystawił na sprzedaż londyński dom aukcyjny Sotheby’s. Katalog został umieszczony w Internecie. Spodziewano się uzyskać za nie około 6 tys. funtów. Zabytek dostrzegła Dorota Gabryś z Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu. Poinformowała polskich naukowców. Ci nie mieli wątpliwości, że obie karty pochodzą ze słynnego graduału dominikańskiego z Raciborza, przechowywanego do 1945 r. w skarbcu kościoła farnego, po wojnie zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach.
Poinformowane o sprawie Ministerstwo Spraw Zagranicznych natychmiast zablokowało aukcję. Parafia WNMP z Raciborza dostarczyła niezbędne dokumenty i pełnomocnictwa, by rozpocząć starania o zwrot zrabowanych kart. Raptem po sześciu miesiącach wróciły do Polski. Najpierw przewieziono je do Brukseli. Stamtąd pocztą dyplomatyczną do Warszawy. 20 czerwca dostarczył je do Raciborza ambasador Wojciech Kowalski, pełnomocnik ministra ds. restytucji dóbr kultury.
W Muzeum uroczyście otwarto pakunek opieczętowany ministerialnymi stemplami. Chwilę potem oczom zaproszonego specjalnie z tej okazji bp. Jana Kopca z Opola, ks. proboszcza Gintera Kurowskiego, prezydenta, starosty, pracowników Muzeum z dyr. Joanną Muszałą-Ciałowicz na czele oraz reporterów ukazały się dwie karty bogato zdobione w inicjały; jedna z przedstawieniem ks. Mieszka opolsko-raciborskiego, druga ze sceną Narodzenia Chrystusa.
Decyzji co do tego, gdzie będzie eksponowany zabytek jeszcze nie podjęto. Właścicielem jest parafia WNMP. Biskup Jan Kopiec powiedział nam, że jest za tym, by pozostał w Raciborzu. Graduał z Raciborza to unikat w skali Śląska, wspaniały przykład malarstwa książkowego z przełomu XV/XVI w.
Ambasador Wojciech Kowalski poinformował, że Sotheby’s nie ujawniło, kto wystawił karty na sprzedaż. Podjęło się jednak negocjacji. Anonimowy wystawca, mając na uwadze ryzyko procesu sądowego, zdecydował się je zwrócić. Przy okazji wyszło na jaw, że nabył je w 1995 r. na aukcji w Hamburgu. Wtedy nie zostały dostrzeżone przez polskich naukowców i doszło do transakcji.
Cały graduał miał 166 kart, z których bogato zdobionych było 19. Dwie odzyskano. Co z resztą? Jak powiedział nam ks. proboszcz Kurowski natrafiono na ich ślad. Czy uda się je odzyskać? Poczekajmy.
(waw)
W listopadzie karty wystawił na sprzedaż londyński dom aukcyjny Sotheby’s. Katalog został umieszczony w Internecie. Spodziewano się uzyskać za nie około 6 tys. funtów. Zabytek dostrzegła Dorota Gabryś z Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu. Poinformowała polskich naukowców. Ci nie mieli wątpliwości, że obie karty pochodzą ze słynnego graduału dominikańskiego z Raciborza, przechowywanego do 1945 r. w skarbcu kościoła farnego, po wojnie zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach.
Poinformowane o sprawie Ministerstwo Spraw Zagranicznych natychmiast zablokowało aukcję. Parafia WNMP z Raciborza dostarczyła niezbędne dokumenty i pełnomocnictwa, by rozpocząć starania o zwrot zrabowanych kart. Raptem po sześciu miesiącach wróciły do Polski. Najpierw przewieziono je do Brukseli. Stamtąd pocztą dyplomatyczną do Warszawy. 20 czerwca dostarczył je do Raciborza ambasador Wojciech Kowalski, pełnomocnik ministra ds. restytucji dóbr kultury.
W Muzeum uroczyście otwarto pakunek opieczętowany ministerialnymi stemplami. Chwilę potem oczom zaproszonego specjalnie z tej okazji bp. Jana Kopca z Opola, ks. proboszcza Gintera Kurowskiego, prezydenta, starosty, pracowników Muzeum z dyr. Joanną Muszałą-Ciałowicz na czele oraz reporterów ukazały się dwie karty bogato zdobione w inicjały; jedna z przedstawieniem ks. Mieszka opolsko-raciborskiego, druga ze sceną Narodzenia Chrystusa.
Decyzji co do tego, gdzie będzie eksponowany zabytek jeszcze nie podjęto. Właścicielem jest parafia WNMP. Biskup Jan Kopiec powiedział nam, że jest za tym, by pozostał w Raciborzu. Graduał z Raciborza to unikat w skali Śląska, wspaniały przykład malarstwa książkowego z przełomu XV/XVI w.
Ambasador Wojciech Kowalski poinformował, że Sotheby’s nie ujawniło, kto wystawił karty na sprzedaż. Podjęło się jednak negocjacji. Anonimowy wystawca, mając na uwadze ryzyko procesu sądowego, zdecydował się je zwrócić. Przy okazji wyszło na jaw, że nabył je w 1995 r. na aukcji w Hamburgu. Wtedy nie zostały dostrzeżone przez polskich naukowców i doszło do transakcji.
Cały graduał miał 166 kart, z których bogato zdobionych było 19. Dwie odzyskano. Co z resztą? Jak powiedział nam ks. proboszcz Kurowski natrafiono na ich ślad. Czy uda się je odzyskać? Poczekajmy.
(waw)