„Swój” Adolf
Józefa Tatarę z Chałupek bez problemu można zauważyć nawet w tłumie. Wybija się ponad niego swym wyglądem. Nic dziwnego: mógłby służyć za sobowtóra Adolfa Hitlera.
Rysy Józef Tatara ma niezwykle podobne do niesławnego Führera. Jest co prawda nieco niższy i zbudowany trochę inaczej, lecz te rozbieżności w pełni rekompensują charakterystyczny wąsik oraz fryzura. Twarde gesty oraz mimika potęgują efekt. Odnosimy w bezpośrednim kontakcie wrażenie, że mamy przed sobą przynajmniej brata bliźniaka Adolfa Hitlera, jeśli nie jego samego.
Co to oznacza dla 56-letniego mieszkańca Chałupek? Gdyby żył w połowie lat czterdziestych zeszłego wieku, z pewnością mógłby bać się o własne życie. Teraz mamy jednak rok 2005 i świat wygląda nieco inaczej. Józef Tatara świadomy jest podobieństwa do tej niechlubnej postaci historycznej, jednak podkreśla: Jestem tylko osobą. To nie moja wina, że tak wyglądam. Nie zna ideologii nazistowskiej, nie czytał „Mein Kampf”, nie stylizuje się na co dzień na führera. Wygląda tak, jak wygląda i nie zamierza tego zmieniać. Sposób uczesania zawdzięcza wypadkowi z dzieciństwa. Rozpoznawalny wąs z kolei utrzymuje od wielu lat. Także nie zamierza go zgolić – z prozaicznego powodu: Gdy pozbyłem się go, nie mogłem przekroczyć granicy. Nie chciano mi uwierzyć, że człowiek na zdjęciu w paszporcie to ja! – mówi.
Prowadzi zwykłe, codzienne życie emeryta. Czas spędza z rodziną lub ze znajomymi w Chałupkach. Taki tryb nie różni się od życia większości osób na emeryturze. Józef Tatara mimo to nie do końca jest zwykłym, przeciętnym obywatelem. Zrzeszony jest w warszawskim impresariacie sobowtórów i sporadycznie bierze udział w zlotach. W 2003 roku wystąpił w Lublinie, gdzie skupił na sobie wielką uwagę – szczególnie młodych ludzi, którzy mylnie i naiwnie patrzyli na jego postać. Wołali: Adi, chodź. Zrób tu porządek!. Mieszkaniec Chałupek mógł jedynie im powiedzieć, by wzięli przyszłość kraju w swoje ręce. Sam nie zajmuje się przecież niczym poza własnym spokojnym życiem.
Sytuacji, w których został automatycznie skojarzony z Adolfem Hitlerem, J. Tatara pamięta więcej. Parę takich – jeszcze z czasów poprzedniego ustroju, nie było szczególnie miłych. Sam może wobec tego powiedzieć tylko tyle: Czego mam się wstydzić? Czego bać? Wygląd to tylko wygląd i nie po nim się ocenia człowieka. Mieszkańcy Chałupek doskonale znają krajana. Jest „swój” i nikt nie zwraca większej uwagi na jego aparycję. Dla sąsiadów jest po prostu Józefem Tatarą i kropka.
Wśród nieznajomych może wzbudzić mimo to sensację. Zwraca na siebie uwagę, co chyba jest w pełni zrozumiałe. Czy to przeszkadza mu w normalnym życiu? Obiektyw aparatu fotograficznego lub kamery zwrócony nagle w jego kierunku może pewnie irytować, jednak J. Tatara jest już przyzwyczajony. Pamięta, jak do Chałupek zawitała pewna wycieczka i grupa dzieci, która go zauważyła, zaczęła wołać: Adolf, Adolf! Co mógł zrobić w takiej sytuacji? Uśmiechnął się i nie zwracał większej uwagi. Przecież wygląda jak Adolf Hitler i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale w istocie jest spokojnym starszym człowiekiem, a jego życie w niczym nie przypomina biografii nazistowskiego przywódcy.
Dariusz Wróbel