Znachor z laptopem
Piotr Ostrowski do niedawna prowadził sklep zoologiczny w Raciborzu. Dzisiaj podaje się za mikrobiologa! Jeździ do ośrodków zdrowia, zakłada biały fartuch i robi ludziom badania krwi, do czego nie ma uprawnień. Towarzyszy mu Anna Burczyńska - niegdyś właścicielka raciborskich lokali. Za jedno badanie każą sobie płacić 100 zł. Za przepisane specyfiki: 600-700 zł. Byli w Pszowie, Mszanie, Świerklanach. Nasza gazeta ich zdemaskowała.
Sprawdziliśmy: badanie „Żywa kropla krwi” w wykonaniu Piotra Ostrowskiego z Raciborza nakierowane jest głównie na to, żeby pacjent kupił od niego drogie specyfiki. Wszystko zaś dzieje się, o zgrozo, w ośrodkach zdrowia, do których ludzie mają zaufanie. Nie podejrzewają, że główną rolę gra tutaj biznes.
Jak chory, to zapłaci
Zaczęło się od telefonu ze Świerklan. Do redakcji „Nowin Wodzisławskich” zadzwonili ludzie oburzeni badaniem nazwanym „Żywa kropla krwi”. Niczego nie podejrzewałam, bo badania te odbywały się w naszym ośrodku zdrowia. Według reklamowej ulotki miała to być rewelacja, a moim zdaniem jest to wyciągnie z ludzi pieniędzy. Zapłaciłam 100 zł za badanie, po czym dowiedziałam się, że nie będę zdrowa, jeśli nie kupię proponowanych specyfików. Włosy mi stanęły na głowie, jak się okazało, że mam do zapłacenia blisko 700 zł! - relacjonuje mieszkanka Świerklan, która podała swoje imię i nazwisko do wiadomości redakcji. Kobieta obdzwoniła później pół Polski, żeby dowiedzieć się, co to za badania. Straciłam 200 zł na telefony i niczego się nie dowiedziałam. Jedynie to, że wielu lekarzy ocenia tę metodę na zasadzie „nie zaszkodzi, nie pomoże” - dodaje wzburzona. Jej mąż również skorzystał z badań pod nazwą „Żywa kropla krwi”. Usłyszał, że grozi mu wiele chorób, począwszy od zawału a skończywszy na chorobie Alzheimera. Byłem przerażony! Poszedłem od razu na zwykłe badanie krwi do lekarza i okazało się, że jestem zdrowy jak ryba! - wybucha człowiek. Zapowiada, że będzie żądał zwrotu pieniędzy. Badania te wykonywał Piotr Ostrowski z Raciborza, który przedstawia się jako mikrobiolog. Wcześniej pracowałem w Opolu i Kędzierzynie-Koźlu. Zajmowałem się głównie problemami z nadwagą. Od roku wykonuję te badania krwi - przedstawił się w rozmowie z nami.
Coś tu nie gra
Dla sprawdzenia informacji, dwie osoby z naszej redakcji poddały się badaniom krwi. Jedna incognito, druga jako dziennikarz. Pierwszej osobie Piotr Ostrowski powiedział, że jako jedyny wykonuje badania „Żywa kropla krwi” na terenie od Wrocławia do Krakowa. Dziennikarce z kolei powiedział co innego: Przyjmuję tylko w ośrodku zdrowia w Pszowie. Mam tam wynajęty na stałe gabinet - twierdził. Ale przecież był pan też w Świerklanach?- pytam. A tak, ale te badania organizowała dystrybutorka - odpowiada Piotr Ostrowski. W Mszanie też pan był? - nie ustępuję. Raciborzanin nie zaprzecza. Za chwilę ma jechać do Zdzieszowic, jednak nie do ośrodka, ale do domu pacjenta.
Tłumaczy, że nie odważyłby się zaprosić kogoś na badanie, gdyby nie był pewien jakości i skuteczności działania specyfików. Są drogie, ale też ich jakość jest niepowszednia. To są suplementy oparte na surowcach naturalnych. Nie są to witaminy syntetyczne, tak jak te dostępne w aptece. To jest taka różnica, jak między trabantem a mercedesem - porównuje. Dodaje, że cena specyfików nie jest ode niego zależna, ale od dystrybutorów.
Zachwala wykonywane przez siebie badanie „Żywa kropla krwi”: Daje ono inne spojrzenie, niż znane do tej pory metody ambulatoryjne. Nie powielamy tego, co od lat jest znane, bo byłoby to bezsensowne. Badanie wnosi zupełnie coś innego. Nie interesuje nas w tym przypadku ilość czerwonych i białych ciałek krwi, ale raczej funkcja, jaką te komórki pełnią albo nie są w stanie jej pełnić - wyjaśnia Piotr Ostrowski.
#nowastrona#
Pasożyty zjadają komórki
Tłumaczy, że nie odważyłby się zaprosić kogoś na badanie, gdyby nie był pewien jakości i skuteczności działania specyfików. Są drogie, ale też ich jakość jest niepowszednia. To są suplementy oparte na surowcach naturalnych. Nie są to witaminy syntetyczne, tak jak te dostępne w aptece. To jest taka różnica, jak między trabantem a mercedesem - porównuje. Dodaje, że cena specyfików nie jest ode niego zależna, ale od dystrybutorów.
Zachwala wykonywane przez siebie badanie „Żywa kropla krwi”: Daje ono inne spojrzenie, niż znane do tej pory metody ambulatoryjne. Nie powielamy tego, co od lat jest znane, bo byłoby to bezsensowne. Badanie wnosi zupełnie coś innego. Nie interesuje nas w tym przypadku ilość czerwonych i białych ciałek krwi, ale raczej funkcja, jaką te komórki pełnią albo nie są w stanie jej pełnić - wyjaśnia Piotr Ostrowski.
#nowastrona#
Pasożyty zjadają komórki
Piotr Ostrowski reprezentuje obecnie Centrum Profilaktyki Zdrowia w Raciborzu. Sprzęt do badań krwi to mikroskop, kamera, laptop. Raciborzanin objaśnia, że na monitorze widać wyraźnie kryształy kwasu moczowego, kryształy cholesterolu i fragmenty blaszek miażdżycowych. Pacjent może zobaczyć na własne oczy na przykład włókna fibrynowe oraz elementy, o jakich nawet wielu lekarzy nie słyszało. Są to na przykład endobionty - pasożyty krwi. Na monitorze widać, jak się dobierają do błony komórkowej, jak próbują tę komórkę, że tak powiem, okraść z witamin i aminokwasów - mówi Piotr Ostrowski.
Jak powiedział nam Piotr Ostrowski, ogólnopolska cena badania wynosi 140 zł. Ja robię to taniej, z uwagi na to, że niewiele osób stać, biorę tylko 100 zł. Kolejne badania kontrolne są już darmowe. Mam takich pacjentów, którzy wielokrotnie korzystają - mówi. Dodaje, że badanie przeprowadzają głównie lekarze. Jestem jedynym nielekarzem w Polsce, który ma certyfikat - chwali się raciborzanin. Jak mówi, szkolenie kosztuje 1000 dolarów. Sprzęt - około 40 tysięcy złotych.
Jolanta Depta, dyrektor NZOZ Vitamed w Pszowie:
Nie mamy nic wspólnego z tym panem. Wynajmował u nas gabinet, mieliśmy podpisaną umowę, ale na pomiar tkanki tłuszczowej. Pacjenci skarżyli się, mówili, że oferuje im jakieś drogie leki, dlatego definitywnie zerwaliśmy umowę. To jest poważny ośrodek, a nie jakiś punkt szarlatanerii!
Nie mamy nic wspólnego z tym panem. Wynajmował u nas gabinet, mieliśmy podpisaną umowę, ale na pomiar tkanki tłuszczowej. Pacjenci skarżyli się, mówili, że oferuje im jakieś drogie leki, dlatego definitywnie zerwaliśmy umowę. To jest poważny ośrodek, a nie jakiś punkt szarlatanerii!
Małgorzata Miktus, lekarz, konsultant medyczny CaliVita w Warszawie:
Przykro mi o tym mówić, ale pan Ostrowski nie ma uprawnień do wykonywania badań, bo nie jest lekarzem. Walczymy z nim od około dwóch lat. Mamy na to dowody, pisma. Można powiedzieć, że w pewnym sensie wyłudził od nas sprzęt, ponieważ najpierw przedstawił swojego lekarza, który przeszedł u nas szkolenie. Potem jednak pan Ostrowski zerwał kontakt z tym lekarzem. Nie możemy mu teraz już zabrać sprzętu, bo za niego zapłacił. Przeszedł też szkolenie, do czego miał prawo. Jako klubowicz, może też rozprowadzać nasze specyfiki. Prowadzimy hurtownię, służymy pomocą. Jednak nie może on wykonywać badań, ponieważ nie jest uprawniony do diagnozowania. Uprawnieni są tylko lekarze.
Przykro mi o tym mówić, ale pan Ostrowski nie ma uprawnień do wykonywania badań, bo nie jest lekarzem. Walczymy z nim od około dwóch lat. Mamy na to dowody, pisma. Można powiedzieć, że w pewnym sensie wyłudził od nas sprzęt, ponieważ najpierw przedstawił swojego lekarza, który przeszedł u nas szkolenie. Potem jednak pan Ostrowski zerwał kontakt z tym lekarzem. Nie możemy mu teraz już zabrać sprzętu, bo za niego zapłacił. Przeszedł też szkolenie, do czego miał prawo. Jako klubowicz, może też rozprowadzać nasze specyfiki. Prowadzimy hurtownię, służymy pomocą. Jednak nie może on wykonywać badań, ponieważ nie jest uprawniony do diagnozowania. Uprawnieni są tylko lekarze.
Iza Salamon