Złapani na radar
Kilku mężczyzn poszukiwanych przez prokuraturę i zakład karny zatrzymali policjanci przy okazji jednej z kontroli pojazdów. Tym razem, w nocy z 2 na 3 września „Nowiny Raciborskie” towarzyszyły sierż. sztab. Mariuszowi Konopackiemu i sierż. sztab. Robertowi Kowalczykowi podczas służby w pogotowiu wypadkowym Sekcji Ruchu Drogowego.
Oficer dyżurny przekazuje informację o podejrzeniach wobec kierowcy busa. Ktoś zgłosił, że mężczyzna jest prawdopodobnie nietrzeźwy. Wóz namierzony zostaje w Sudole. Stoi przed jednym z domów. Na podstawie tablic rejestracyjnych udaje się ustalić właściciela. Okazuje się, że mieszka on w pobliżu. Policjanci parkują radiowóz na bocznej ulicy i stamtąd obserwują podejrzany samochód. W pewnym momencie pojazd rusza. Policjanci próbują go zatrzymać. Jednak kierowca nie reaguje. Bus ucieka, skręca w boczną uliczkę, o mało co nie wjeżdżając na betonowy słup po czym staje na środku drogi.
Policjanci ze zdziwieniem stwierdzają, że za kierownicą siedzi inny mężczyzna, niż ten, którego widzieli, gdy samochód przejeżdżał tuż przed radiowozem. Ucieczka była grą na zwłokę, podczas której doszło do zamiany. W kabinie kierowcy siedzą trzej mężczyźni. Od wszystkich czuć alkohol. Policjanci są pewni, że prowadzącym samochód był mężczyzna w białej bluzce o dość pokaźnej tuszy. Ten jednak się tego wypiera. Winę bierze na siebie inny, bardzo drobny i dużo mniejszy kompan podróży. Obydwaj badani są na alkomacie. Grubszy miał 1,6, a chudszy prawie 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pierwszy z nich jest prywatnym przedsiębiorcą i przyłapanie go podczas jazdy pod wpływem alkoholu wiązałoby się dla niego z poważnymi konsekwencjami. Drugi, który przez cały czas utrzymuje, że to on był kierowcą, nie ma nic do stracenia. Prawo jazdy zostało mu odebrane już dawno temu. Pech chciał, że nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Podane przez niego personalia przekazane zostają do weryfikacji oficerowi dyżurnemu.
Mężczyzna mówi, że mieszka razem z kilkoma innymi osobami, bezdomnymi. Okazuje się, że jest on poszukiwany przez prokuraturę. Wzbudza to podejrzenie policjantów co do reszty przebywających u niego znajomych. Wzywają do pomocy patrol prewencji. Wchodzą do domu. W środku panuje ciemność, nie ma elektryczności. W świetle latarek widać walające się po ziemi ubrania, jakieś warzywa, połamane meble. W pokoju śpią dwaj mężczyźni. Policjantom udaje się ustalić, że jeden z nich poszukiwany jest przez prokuraturę a drugi przez zakład karny. Mężczyźni zostają przewiezieni na komendę.
(A. Dik)