Z kałachem do szkoły
Wyposażonym w wielkokalibrowy karabin maszynowy, ważącym prawie 15 ton transporterem opancerzonym podjechał niemalże pod samą szkołę Roman Ploch. Uspokajamy odrazu, że to nie kolejny protest rodziców, lecz niespodzianka, jaką sprawił swoim dzieciom ojciec, miłośnik militariów. W numerze reportaż z tego niecodziennego zdarzenia.
Obiecałem synowi, że zawiozę go na rozpoczęcie roku szkolnego. Niestety, tego dnia wypadł mi służbowy wyjazd. A że słowa dotrzymuję, postanowiłem przyjechać po dzieci do szkoły po lekcjach - opowiada Roman Ploch. Ta niecodzienna przejażdżka odbyła się 7 września. Załoga transportera wyruszyła z placu na przeciwko kościoła Matki Bożej w stronę Studziennej. Trochę trzęsło, ale było fajnie - Emilka i Miłosz dzielą się wrażeniami już po powrocie z wycieczki. Chciałbym częściej tak ze szkoły jeździć - wzdycha chłopiec.
Transporter opancerzony SKOT - 2A porusza się na 8 kołach. Ma napęd na 4 osie. Potrafi również pływać. Posiada 12-litrowy silnik o mocy 180 kM. Na drodze może rozwinąć prędkość nawet 110 km/h. Wyposażony jest w peryskopy, noktowizory, radiostację oraz zdekowany, czyli zabezpieczony i oddający jedynie strzały hukowe, karabin maszynowy kalibru 14,7 mm. Na pocieszenie „zwykłym” użytkownikom dróg dodajmy, że SKOT na 100 km zużywa w terenie 65 litrów paliwa, 50 litrów na drodze oraz 24 litry w ciągu godziny pływania.
Pojazd na co dzień stacjonuje niedaleko Tarnowskich Gór, gdzie swoją siedzibę ma Towarzystwo Miłośników Militariów PA Zbrosławice. Roman Ploch jest jednym z jego członków. Transporterem do Raciborza przyjechał razem z kolegami Krzysztofem Kotarbą, Aleksandrem Zielonym i Łukaszem Wójcikiem. To niezła frajda przejechać się takim sprzętem i zobaczyć miny innych kierowców. Na drodze ustępują nam nawet ciężarówki - mówi Łukasz.
Towarzystwo posiada również 4 inne maszyny militarne, w tym także samolot odrzutowy „Iskra”. Sprzęt zakupiony został z Agencji Mienia Wojskowego. Jednak, aby każdy okaz prezentował się tak wspaniale jak SKOT i, co najważniejsze, był sprawny, wymaga to długiej i ciężkiej pracy. Remont transportera trwał 3 lata. „Iskrę” przywieźliśmy w kawałkach, osobno kadłub i skrzydła, nie licząc całej sterty blach - mówi Olek. Członkowie towarzystwa sami składają, remontują oraz dokonują renowacji maszyn. Jedni chodzą z kolegami na piwo a my spotykamy się, żeby np. założyć koło - śmieje się Krzysztof. Książka obsługi pojazdu żartobliwie nazywana jest przez nich „Biblią”. Znają historię każdego ze swoich nabytków, począwszy od miejsca produkcji. Z dumą podkreślają, że ich sprzęty są sprawne i zarejestrowane zgodnie z przeznaczeniem.
Cała czwórka przyznaje, że jest to również dość kosztowne hobby. Skompletowanie samego munduru to wydatek ok. 2 tys. zł - mówi Olek. Jednak efekt wart jest zachodu. Popisy sprawności sprzętu stanowią atrakcję wielu imprez, począwszy od uroczystości miejskich, organizowanych w całym kraju. Podczas tegorocznego V Międzynarodowego Zlotu Pojazdów Militarnych w Bielsku-Białej spośród 130 drużyn otrzymali wyróżnienie za pokaz współdziałania pojazdów z desantem. Towarzystwo organizuje też własne imprezy, w tym także międzynarodowe.
(Adk)