Bestia w krzakach
Czy w Raciborzu grasuje gwałciciel? Taki sygnał otrzymaliśmy od zaatakowanej dwukrotnie w ciągu kilku dni kobiety.
Doszło do tego na ścieżce rowerowej w rejonie ul. Starowiejskiej w kierunku Ocic. Z naszych informacji wynika, że to mężczyzna w wieku 57-60 lat, wzrost ok. 175 cm, włosy czarne z lekką łysiną. Czy nasza czytelniczka była jedyną jego ofiarą? I dlaczego nie zgłosiła tego policji, lecz zwróciła się do nas?
Kobieta przysłała do naszej redakcji list, w którym opisuje zdarzenie. Napastnik po raz pierwszy zaatakował ją 2 września, wciągnął w zarośla i próbował zgwałcić. Jednak spłoszył go nadjeżdżający motocyklista. Kilka dni po otrzymaniu tej informacji zadzwonił do nas mężczyzna, podający się za męża autorki listu. Zdenerwowany mówi, że dzień wcześniej atak się powtórzył. I tym razem kobieta miała szczęście. Tym razem uratowało ją nadejście spacerujących z psem ludzi. List jest anonimowy, mężczyzna nie chce się przedstawić. Zarówno w liście, jak i w telefonicznej rozmowie pojawia się tłumaczenie: „członek mej rodziny pracuje w policji i mógłby to wygadać”. Trudno oceniać, co kryje się za taką postawą, brak zaufania do instytucji, krewnego czy wstyd kobiety przed przyznaniem się, że dwukrotnie padła ofiarą przestępstwa na tle seksualnym. A być może przeświadczenie o tym, że wystarczy anonim, bez konieczności „ciągania po sądach”.
O zdarzeniu informowaliśmy policję. Tu dowiedzieliśmy się, że w ostatnim czasie nie było zgłoszeń w tego typu sprawach. Jednak naczelnik sekcji kryminalnej Lesław Rzucidło przypomina sobie o podobnym zajściu, do którego doszło kilka miesięcy temu na polnej drodze za szpitalem. Być może sprawcą jest ten sam mężczyzna. Problem jednak w tym, że to nie redakcja „Nowin Raciborskich” powinna zgłosić sprawę na policji, lecz zaatakowana kobieta. Sam list nie stanowi tu dowodu. Przestępstwa na tle seksualnym zgodnie z prawem mogą być ścigane jedynie na wniosek osoby pokrzywdzonej.
Możemy spróbować wytypować napastnika pasującego do rysopisu wśród osób znanych w przeszłości z podobnych zachowań. Jednak na podstawie samego listu nie możemy nikogo zatrzymać - tłumaczy aspirant sztabowy Mirosław Wolszczak, rzecznik prasowy raciborskiej policji. Jednocześnie zapewnia, że informacje, podane w liście są traktowane poważnie. Nawet na takiej podstawie zostaną podjęte czynności operacyjne. Jednak potrzebne są dowody. Mogą być nimi mikroślady pozostawione przez sprawcę na ciele czy ubraniu ofiary, czy odciski palców, ściągnięte z ramy roweru. Zdarza się, że przestępców zatrzymujemy na podstawie odcisku buta. W tym przypadku nie mamy nawet zgłoszenia. Nawet jeżeli wytypujemy podejrzanego, to ktoś musi go zidentyfikować, choćby na zdjęciu - mówi policjant. Zapowiada, że okolice, gdzie miało dojść do ataku będą patrolowane. Do autorki listu apeluje, by zgłosiła się na policję. W takich przypadkach staramy się zapewnić maksymalną dyskrecję - twierdzi rzecznik.
Kto wie, może odezwą się też ewentualne inne ofiary podobnych zdarzeń. Być może znajdą się także świadkowie, o których wspomina kobieta. Jedno jest pewne: jeżeli faktycznie w okolicy grasuje napastnik, który zaatakował naszą czytelniczkę, to następnym razem może nie skończyć się już tylko na siniakach i strachu. Mam 29 lat, męża i dwójkę dzieci, więc nie chcę paść ofiarą jakiegoś zboczeńca. Obawiam się, by nie doszło tam kiedyś do gwałtu i zabójstwa - ostrzega kobieta w swym liście.
(A. Dik)