Kradł, ale komu?
Raciborska Prokuratura Rejonowa zakończyła śledztwo w sprawie 18-letniego Marcina K. Oskarżyła go o szereg przestępstw. Problem w tym, że w wielu z nich brak pokrzywdzonych.
Chłopak – bezdzietny, bezrobotny kawaler po ukończonej jedynie szkole podstawowej kradł, co popadło. Jest uzależniony od środków odurzających. Biegli orzekli, iż miał świadomość swoich czynów. Wymaga jednak leczenia odwykowego.
Odnotowana przez policję przestępcza działalność K. sięga stycznia minionego roku. Z laboratorium analitycznego starego szpitala przy ul. Bema skradł pacjentce torebkę z pieniędzmi, czekami i dokumentami. Przywłaszczył sobie 170 zł w gotówce, po czym zadzwonił do swojej ofiary i oświadczył, iż znalazł jej dokumenty. Dostał 200 zł „znaleźnego”.
Niedługo potem z hal byłego Despolu skradł 300 m blachy o wartości 10 tys. zł. Wózkiem przewoził łup do skupu złomu. W lecie dokonał zuchwałej kradzieży komputera wprost z biurka prezesa jednej z firm, której siedziba mieści się przy ul. Opawskiej. Warty 1900 zł sprzęt sprzedał w komisie. Co dziwne, nikt nie zauważył, jak K. wynosi komputer szefa. W tym samym okresie nasz bohater wziął na celownik altanki w ogródkach działkowych. Kradł wszystko, co się nadawało do odsprzedaży: kosiarki, wiertarki i szlifierki.
Ma też na koncie, dokonane już w tym roku, kradzieże torebek z dokumentami i telefonów komórkowych. W maju tego roku skradł cztery „komórki” z oddziału laryngologii i dwie z pulmonologii. Przypisano mu również rozbój na ul. Katowickiej. K. wyjaśnił, że pobił tam mężczyznę, który miał 1500 zł. Za te pieniądze pojechał się pobawić na Ostróg. Dokumenty ofiary wyrzucił ponoć przez okno taksówki. Pobity mężczyzna, tak jak i wielu właścicieli skradzionych telefonów i torebek, nigdy nie zgłosiło się na policję.
Nasz bohater wpadł w czerwcu tego roku, po tym, jak wymontował w szpitalu kamerę monitorującą. Był wtedy pacjentem laryngologii. Warty ponad 2 tys. zł sprzęt sprzedał za 80 zł. Potrzebował pieniędzy na narkotyki.
Oskarżony dobrowolnie poddał się karze. O jej wysokości zdecyduje sąd, gdzie trafił już akt oskarżenia.
(w)