Poseł ustawia sędziego
Sejmowa komisja etyki poselskiej wezwała posła Andrzeja Markowiaka (PO) do złożenia wyjaśnień w sprawie listu, jaki skierował do raciborskiego sędziego, który skazał radną Marię Wiechę na grzywnę. Prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach uważa, że doszło do brutalnego ataku na sędziego i skierował sprawę do marszałka Sejmu.
List, na sejmowym druku, trafił tuż przed świętami Bożego Narodzenia do domowej skrzynki sędziego Jacka Lewickiego. Poseł „pogratulował” mu skazania M. Wiechy, po czym życzył udanej wigilijnej kolacji „w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wobec Ojczyzny”.
Ta nietypowa korespondencja trafiła natychmiast do prezesa gliwickiego Sądu Okręgowego, któremu podlega raciborski Sąd Rejonowy. Prezes Piotr Wójtowicz nie miał wątpliwości, że sprawą powinien zająć się jak najszybciej marszałek Sejmu, przesyłając na Wiejską kopię listu wraz z własną oceną zaistniałego zdarzenia. Marszałek Marek Jurek skierował ten materiał do komisji etyki poselskiej.
Poseł A. Markowiak złożył już wyjaśnienia. Komisja nie zajęła jeszcze stanowiska w tej sprawie. Kiedy je zajmie, wszystko będzie wtedy jawne, dostępne na stronie internetowej – powiedział nam Stanisław Kostrzewa, dyrektor biura informacyjnego Sejmu. Zapytaliśmy: - co może spotkać parlamentarzystę, jeśli gremium to uzna, że uchybił godności sprawowanego mandatu? Może być za to napiętnowany – dodał dyrektor.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy niedawnego wyroku, na mocy którego radna Maria Wiecha, wiceprzewodnicząca Rady Miasta z ramienia Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej, odwołana dyrektorka centrum niepełnosprawnych Caritas przy ul. Rzeźniczej, została skazana na karę 5 tys. zł grzywny za przestępstwo wyłudzenia z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) dotacji na budowę tej placówki (radna nie odniosła z tego tytułu żadnych osobistych korzyści). Posłużyła jej do tego „lewa” faktura. Jej wystawca – przedsiębiorca z Kietrza został już prawomocnie ukarany. Wyrok w sprawie radnej nie jest prawomocny, gdyż zapowiedziała złożenie apelacji. Jeśli wyrok skazujący się utrzyma, to będzie to dla niej oznaczać śmierć polityczną – nie tylko utratę mandatu, ale i zakaz kandydowania w kolejnych wyborach przez 10 lat.
Poseł A. Markowiak, a w latach 90. prezydent Raciborza, który – czego sam nie kryje – blisko współdziałał z radną przy budowie i organizacji centrum, występował już w jej obronie i to nie tylko, kiedy zaangażował się w pozyskanie od PFRON oświadczenia uznającego rozliczenie feralnej dotacji (na tej podstawie prokurator wnioskował początkowo o warunkowe umorzenie postępowania), ale i publicznie na sesjach rad miejskiej i powiatowej. Krytykował wtedy opolski Caritas oraz jego dyrektora za dyscyplinarne zwolnienie radnej i opowiadał się za przejęciem przez miasto prowadzenia centrum przy ul. Rzeźniczej. Próbował też nakłaniać radnych powiatowych do zerwania z Caritasem umowy na prowadzenie warsztatów terapii zajęciowej. Prezydent Raciborza osiągnął jednak porozumienie z Caritas, a Starostwo nie rozwiązało umowy.
Poseł przyznał w rozmowie z nami, że jako parlamentarzysta wystosował do sędziego list, w którym odniósł się do wyroku. Jego zdaniem orzeczenie jest niesprawiedliwe, a kraj, w którym takie wyroki zapadają, nie jest normalny. Maria Wiecha nie zrobiła nikomu krzywdy – twierdzi. Treści listu nie chciał zdradzić, bo – jak dodaje – była to „korespondencja o charakterze osobistym - człowieka do człowieka”. Nie uważa również, że naruszył zasady etyki, a pierwszy swój kontakt z sejmową komisją oceniającą poczynania posłów komentuje: kłopoty to moja specjalność, szczególnie wtedy, gdy zajmuję stanowisko wobec skrzywdzenia człowieka prostego.
Grzegorz Wawoczny