Artykuły pierwszej potrzeby
Ile warta jest pomoc gazety? Sporo, zwłaszcza przy problemach, które wydawały się czytelnikom nie do rozwiązania.
Napisać o tym – tyle możemy zrobić dla naszych czytelników, którzy zgłaszają nam swoje problemy. Na szczęście wiele z tych spraw nie kończy się jedynie na opublikowaniu artykułu. Ile warta jest pomoc gazety? Jak się okazuje całkiem sporo. Bohaterom naszych publikacji udało się przekonać urzędników. Potrzebujący otrzymali pomoc.
Prokurator zareagował
Opisywanymi przez nas sprawami zajęła się też prokuratura i policja. Postępowanie zostało wszczęte po artykule „Zawiodło nas zaufanie”. Przypomnijmy. Starsze małżeństwo potrzebowało pieniędzy i zwróciło się o pożyczkę do agencji kredytowej, ogłaszającej się w gazecie. Zapłacili za wypełnienie wniosku. Pieniądze mieli otrzymać następnego dnia, lecz nic takiego nie nastąpiło. Na podstawie artykułu Janusz Smaga, szef Prokuratury Rejonowej w Raciborzu przekazał policji polecenie przeprowadzenia w tej sprawie śledztwa o oszustwo oraz posłużenie się sfałszowanym dowodem wpłaty. Postępowanie jest w toku.
Wiktoria pomogła innym
O Wiktorii Kopczyńskiej, chorej na mukowiscydozę dziewczynce pisaliśmy już kilkakrotnie. Po pierwszym artykule („Pomóżmy Wiktorii”, NR 27 czerwca 2004 r.) znalazł się człowiek, który zafundował dziecku potrzebną i kosztowną pompę do karmienia. Był to sprzęt niezbędny, na który rodziców dziewczynki nie było stać. Po raz kolejny o Wiktorii pisaliśmy dwa miesiące temu („Prezydent bez serca”, NR 10 stycznia 2006). Czytelnicy nie pozostali obojętni. Do naszego domu przyszła zupełnie obca nam kobieta z pieniędzmi na leczenie Wiktorii. Powiedziała, że sama wiele nie ma, ale daje tyle, ile może. Zrobiła to bezinteresownie, nie chciała nawet podać swojego nazwiska – mówi Maria Kopczyńska, mama dziewczynki. Kolejne pieniądze wpłynęły na specjalne konto Wiktorii. Okazało się, że czytelnicy zareagowali nie tylko finansowym wsparciem leczenia dziewczynki, lecz włączyli się do działań na rzecz chorych na mukowiscydozę. Wcześniej nic nie wiedziałam o tej chorobie. Przeczytałam artykuł i pomyślałam, że muszę coś w tej sprawie zrobić – mówi kobieta, zastrzegając anonimowość. Wspólnie ze znajomym postanowiła wydrukować plakaty z informacjami o mukowiscydozie i numerem konta fundacji. Jest też jedną z tych, którzy już dokonali wpłaty. Dzięki takim artykułom ludzie dowiadują się, że są osoby, którym trzeba pomóc i wiadomo, jak to zrobić – przyznaje.
Danielek będzie chodził
Serce czytelnicy okazali także 2-letniemu DanielkowiRajmanowi, który urodził się z obustronną wadą stóp („Danielek czeka na wsparcie”, NR 21 lutego 2006 r.). Jedynie operacja mogła sprawić, by chłopiec chodził. Rodziców nie był na nią stać. Dzięki czytelnikom Nowin Raciborskich 28 marca zostanie przeprowadzona operacja. Warto dodać, że nasza gazeta sfinansowała chłopcu dojazdy do kliniki i gipsowe opatrunki.
(„Ofiarność budzi nadzieję”, NR 7 marca 2006r.)
#nowastrona#
Ludzi dobrej woli jest więcej
(„Ofiarność budzi nadzieję”, NR 7 marca 2006r.)
#nowastrona#
Ludzi dobrej woli jest więcej
Z szerokim odzewem spotkał się też apel o pomoc Resmey Ron Nowakowskiej, mieszkającej w Raciborzu Kambodżanki, matki czwórki dzieci („Cena szczęścia”, NR 22 marca 2005 r.). Z pomocą przyszło raciborskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, które, pod hasłem „Akcja paszport” udostępniło swoje konto. SP13 zorganizowała kilka akcji, z których dochód przeznaczony został na pomoc rodzinie Nowakowskich. Sprawą zainteresował się poseł Andrzej Markowiak, dzięki któremu została wszczęta procedura przyznania kobiecie polskiego obywatelstwa.
Słowo na wagę złota
Po interwencji, w której opisaliśmy fatalny stan techniczny budynków MZB („Strach wliczony w czynsz”, NR 28 lutego 2006 r.), sytuacja co prawda niewiele się zmieniła, pojawiły się jednak sygnały, że coś się w tej sprawie zaczęło dziać. Czytelnicy zapewne pamiętają zrobione przez nas zdjęcie ociekającej wodą lampy w loggii, prowadzącej do mieszkań w bloku przy ul. Drzymały. Została wymieniona na nową. Szkoda, że nie działa. Podziękowania dla MZB należą się już za samą fatygę. Mieszkańcy przyznają, że pojawiła się ekipa, sprawdzająca stan budynku. Pooglądali balkony, ale nic nie obiecali – przyznaje Małgorzata Brzezińska, mieszkanka bloku. Był odzew, po artykule przyszli dwa razy. Przyprowadzili technika, który omówił sposób przeprowadzenia remontu. Mam tylko nadzieję, że nie będą z tym czekać kolejny rok – mówi Urszula Kalus (poprzednio błędnie podaliśmy imię Krystyna), która obawiała się o stan techniczny loggii w bloku przy ul. Katowickiej. Od dyrektora MZB Mariusza Mroza usłyszeliśmy zapewnienie, że prace remontowe w budynkach ruszą, gdy tylko pozwoli na to pogoda ... oraz finanse. Mieszkańcy bloku przy ul. Drzymały liczą, że dane słowo zostanie dotrzymane.
Nagrywają zgłoszenia
Po artykule „Karetka nie przyjechała” w raciborskim szpitalu wreszcie uruchomiony został system nagrywania telefonicznych zgłoszeń. Dzięki temu, w razie wątpliwości jest możliwość jednoznacznego stwierdzenia czy reakcja dyspozytora na podane objawy choroby była prawidłowa. Dyrekcja szpitala przyznaje, że był on zakupiony już w zeszłym roku. Nie został wprowadzony ze względu na plany utworzenia Centrum Powiadamiania Kryzysowego.
To tylko kilka ze spraw, poruszanych na łamach tygodnika. I nie są to jedynie nasze sukcesy, lecz zasługa czytelników, zarówno tych, którym los drugiego człowieka nie jest obojętny jak i osób, które mają odwagę walczyć o swoje prawa.
(A. Dik)