Odnaleźliśmy swoje miejsce
26-letnia Nadieżda Gryckiewicz, repatriantka z Kazachstanu, odebrała w minionym tygodniu polski dowód osobisty. Od początku roku nowym domem jej rodziny jest Racibórz.
Od miasta dostała przytulne mieszkanie przy ul. Długiej, gdzie mieszka z 28-letnim mężem Jerzym. Mają dwójkę synów: 4-letniego Andrzeja i rocznego Michałka. W Polsce są od końca lat 90. Razem studiowali na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, on teologię, ona psychologię. Już wtedy wiedzieli, że Polska będzie ich nowym domem. Na przyjęcie Gryckiewiczów zgodził się Racibórz. Nadieżda ma już polskie obywatelstwo, pracuje w „Różanym Pałacu” w Krzyżanowicach, gdzie pomaga siostrom w pracy z niepełnosprawnymi dziewczętami. Jej mąż Jerzy, Polak pochodzący z Białorusi, czeka na kartę stałego pobytu i pozwolenie na pracę. Myśli, że nie będzie problemu z jej znalezieniem. Jest nie tylko teologiem, ale i menedżerem transportu i spedytorem międzynarodowym. Biegle zna polski i rosyjski. Nie najgorzej radzi sobie z angielskim.
Do Kazachstanu, do okręgu petropawłowskiego, została wysiedlona babka Nadieżdy, wcześniej zamieszkała w Chmielnickim. 76-letnia kobieta żyje do dziś. Kilka lat temu przyleciała do Polski prezydenckim samolotem wraz z grupą rodaków z Kazachstanu. Spędziła w ojczyźnie Boże Narodzenie. To był moment niesamowitych wspomnień i wzruszeń. Nadieżda ma dwie siostry, starsza z nich już studiuje w Polsce, młodsza zdaje w tym roku maturę i również zamierza przyjechać do naszego kraju.
Synowie Gryckiewiczów powoli integrują się z raciborskimi rówieśnikami. Andrzej chodzi do przedszkola, Michał do żłobka. Tam uczą się języka polskiego. W domu rozmawiają z ojcem po rosyjsku. Płynność porozumiewania się w dwóch językach na pewno przyda im się w dorosłym życiu – przekonuje Jerzy. Bardzo podoba mu się Racibórz. Nie przypuszczałem, że miasta mogą być tak zielone – mówi. Powoli aklimatyzują się w Raciborzu. Lubią niedzielne spacery.
(waw)