Awaria na linii
Zakończył się trwający od początku kwietnia protest monterów sieci telekomunikacyjnej. Uczestniczyła w nim również załoga obsługująca teren Raciborza.
Od początku kwietnia protestowali moterzy bielskiego oddziału firmy K-TEL, zajmującej się konserwacją i naprawą sieci telekomunikacyjnej. Przyłączyła się do niego również raciborska załoga. 12 osób podjęło głodówkę.
Oddział z Bielska-Białej obsługuje Telekomunikację Polską m.in. Katowic, Chrzanowa i Raciborza. Protest rozpoczął się 5 kwietnia. Zorganizowała go podbeskidzka „Solidarność”, wsparta przez region śląsko-dąbrowski. Strajkuje 160 z 211 pracownikow oddziału. Nie zgadzają się na planowaną redukcję zatrudnienia, obniżkę płac oraz łamanie zasad BHP. Okupują budynek firmy w Bielsku-Białej. Nikogo nie wpuszczają i nie wypuszczają z budynku. W pojedynkę musimy wykonywać prace, do których potrzebnych jest więcej osób. Pracujemy w niebezpiecznych warunkach, na wysokościach, w nocy, mamy do czynienia z kablami elektrycznymi. Nie posiadamy odpowiedniego sprzętu. Obowiązków ciągle przybywa a chcą nam obniżyć pensje i zwolnić część załogi, która i tak stanowi już niezbędne minimum – mówi Edward Stalecki, jeden z protestujących w Bielsku-Białej pracowników firmy.
Monika Łojkowska, rzecznik prasowy K-TELA 12 kwietnia wystosowała oficjalne pismo zawierając stanowisko władz firmy, z którego wynika, że redukcja obejmie 15-20 proc. załogi ze względu na poprawę organizacji pracy i doposażenie poszczególnych grup serwisowych. Z tego też powodu płace zostaną obniżone średnio do 1,7 – 1,8 tys. zł brutto. Do nich miałyby też dojść premie uznaniowe. Zwolnieni pracownicy mogliby liczyć na zatrudnienie w firmach o podobnej działalności. „Jesteśmy przekonani, że wprowadzone zmiany wpłyną motywująco na pracowników a większości z nich dadzą dodatkową satysfakcję finansową – istotną poprawę wynagrodzenia” – jak czytamy w komunikacie. Tego dnia 12 spośród protestujących postanowiło rozpocząć strajk głodowy.
W kolejnych komunikatach powtarzane było stanowisko firmy. Wyznaczane zostały też daty zakończenia protestu bez wyciągnięcia konsekwencji wobec pracowników biorących w nim udział. Przeprowadzana jest kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Jak dotąd, nie mieliśmy żadnych uwag. Staramy się, by przepisy dotyczące bezpieczeństwa były przestrzegane. Tam, gdzie zajdzie taka potrzeba, warunki pracy zostaną poprawione – powiedziała nam M. Łojkowska.
W dniu, w którym mijał pierwszy termin, 19 kwietnia, ze wsparciem dla strajkujących przybyli górnicy, hutnicy i przedstawiciele służby zdrowia, reprezentujący NSZZ "Solidarność", którzy zorganizowali przed budynkiem manifestację. Po niej przystąpiono do przerwanych demonstracją negocjacji z władzami firmy. Z komunikatu M. Łojkowskiej wynika, że trwały do godz. 24.00 i doprowadziły do wyjaśnienia wielu spornych kwestii. Pozostał jeden sporny punkt, czyli żądania pracowników gwarancji pracy i płacy, dwóch głównych postulatów protestujących, na co firma K-TEL się nie zgadza. Firma ma zamiar zwolnić 15 proc. załogi.
Niezadowoleni pracownicy 20 kwietnia zajęli drugi budynek firmy. Ludzie są zdeterminowani. Szefostwo nie chce z nami rozmawiać. Załoga wyciągnęła na plac opony. Nie wiadomo, co się wydarzy – relacjonuje E. Stalecki. Jednym z pracowników, który okupuje drugi budynek firmy jest Roman Mikuła z Raciborza. Strajkuje od początku. Nasze żądania nie są wygórowane. Załoga nastawiona jest bardzo bojowo i musimy osiągnąć swój cel – mówi Roman Miguła. Zaszliśmy już tak daleko, że nie możemy się cofnąć. Wzajemnie się wspieramy. Musimy wytrwać do końca – przekonuje Henryk Kulawiec z Wodzisławia Śl., który także od samego początku okupuje siedzibę firmy.
Przed zamknięciem gazety, 21 kwietnia, o godz. 16.45 strajk został zakończony. Protestujący i przedstawiciele firmy K-TEL podpisali porozumienie, uwzględniające dwa główne postulaty pracowników, czyli gwarancji pracy i płacy.
(A. Dik)