Nocne lanie
W Wielkanoc o północy młodzież zbiera się pod plebanią. Rozpoczyna się szmyrgus, o którym tej nocy musi być głośno w całej miejscowości.
O północy z wielkanocnej niedzieli na poniedziałek kawalerowie zbierają się pod remizą. Z okrzykiem „szmyrgus” chodzą od domu do domu. W pogotowiu mają wiadro z wodą na wypadek, gdyby spotkali jakąś dziewczynę.
Nocna eskapada rozpoczęła się przed plebanią. Poprzebierana młodzież, ile tylko sił w płucach zaśpiewała księdzu pod oknem pieśń „Słońce zaszło za górami”, po czym zebrani podzielili się na cztery grupy – Kolejową, Główną, Wrzosy i Habowiec – i rozeszli po wiosce. Zatrzymywali się pod każdym domem z głośnym śpiewem i okrzykiem „punta panta szmyrgus!”. Otrzymywali za to od gospodarzy drobne datki, jajka, słodycze a starsi mocniejsze trunki, zwykle przygotowane już wcześniej i pozostawione np. na schodach czy parapecie. W zamian grupa dziękowała głośnym „Bóg zapłać za szmyrgus!” i ruszała dalej z przyśpiewką na żołnierską nutę : „Szmyrgus to je fajno rzecz. Każdy szmyrgus chciołby mieć. Ale momy go dla siebie. Kto nań chodzi bydzie w niebie”. Szefem tegorocznych obchodów był Marcin Tkocz.
W szmyrgusie mogą brać udział jedynie kawalerowie. Kiedyś dolną granicą wieku była ukończona 8 klasa szkoły podstawowej. W każdej drużynie są koty, czyli chłopcy, którzy po raz pierwszy biorą udział w nocnym obchodzie. Na koniec zostają ochrzczeni rozbitym na głowie surowym jajkiem. Mieszkam w Niemczech, ale na szmurgus zawsze przyjadę – zapewnia Konrad Kupka. Zgodnym chórem wołają, że robią to dla podtrzymania miejscowej tradycji. Dla nas jest bardzo ważne, by ten zwyczaj przetrwał – mówi Krzysztof Fulneczek. To bardzo fajne, że młodzież potrafi się zorganizować i pójść na szmyrgus a nie na dyskotekę – dodaje Janusz Tlon.
Szmyrgus to jednak nie tylko lanie wody. Uzbierane nocą pieniądze młodzież przeznacza na potrzeby kościoła, a z zebranych jajek nad ranem robiona jest wielka jajecznica. W tym roku na wielkiej patelni wylądowało 600 jaj.
(Adk)