Groźna ciekawość

Do wypadku doszło 18 kwietnia. Chłopczyk bawił się ze swoim 12-letnim bratem na polu, które obsiewał ich ojciec, który zapewnia, że przez cały czas miał synów na oku. Zatrzymałem się, by sprawdzić, czy w siewniku jest zboże. Wsiadłem z powrotem na traktor, ruszyłem i zaraz usłyszałem krzyk – opowiada ojciec chłopców. Krzyczał starszy z synów. Okazało się, że 4-latkowi wystarczyła chwila, by razem z bratem wdrapać się na wysoki siewnik. Włożył nogę do środka maszyny. Najprawdopodobniej obracająca się część urządzenia zahaczyła o nogawkę i wciągnęła nogę chłopca. Na miejsce przyjechało pogotowie. Żeby przewieźć dziecko do szpitala, ojciec musiał odciąć część siewnika, ponieważ noga w nim utkwiła i nie można było jej inaczej wydostać. Chłopiec doznał otwartego złamania kości. W szpitalu przeszedł operację. Przez cały czas jest przy nim mama. Braciszek dzielnie się trzyma. Nie płakał nawet po wypadku – opowiada jego starsza siostra.

 

Ojcu z trudem przychodzi mówienie o tym, co się stało. Bardzo to przeżywa. Rozpamiętuje tamto zdarzenie, jednak nie wie, jak do niego doszło. Żadna robota nie idzie – rozkłada ręce. Synek jest wszystkiego ciekawy, bardzo lubi maszyny. Jak byłem w szpitalu, to się mnie spytał, co będę robić. Nie może się doczekać, kiedy pojedzie ze mną na pole – wspomina mężczyzna. Nie chce podać swojego nazwiska. Na rozmowę zgodził się ze względu na to, by ostrzec innych rolników, by bardziej pilnowali dzieci podczas prac polowych. Bo o tragedię bardzo łatwo.

 

O wypadku, jeszcze tego samego dnia pogotowie ratunkowe powiadomiło policję. Są to rutynowe działania, jeżeli dochodzi do nieszczęśliwego wypadku. Policja przeprowadzi czynności mające wyjaśnić okoliczności zdarzenia – dowiedzieliśmy się od kom. Joanny Rudnickiej z zespołu prasowego Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu.

 

(Adk)