Na rozstaju
Bez szybkich decyzji co do przyszłości Miejskiego Zarządu Budynków egzystencja tej miejskiej firmy jest zagrożona. Wspólnoty mieszkaniowe coraz częściej rezygnują z jej usług.
Na decyzje wspólnot mają wpływ przede wszystkim wysokie koszty zarządzania oferowane przez MZB i niższe stawki proponowane przez prywatne konkurencyjne firmy oraz narzekania na opieszałe działania miejskiego zakładu. Rynek zarządzania nieruchomościami ma zaś przed sobą dużą dynamikę wzrostu. Coraz więcej najemców mieszkań komunalnych wykupuje je od miasta. Coraz częściej zastanawiają się nad wyborem zarządcy gwarantujący rzetelną obsługę i efektywne wykorzystanie składek na fundusz remontowy. Coraz częściej rezygnują z usług MZB. Do 2005 r. innego zarządcę wybrało już 26 wspólnot. Kolejnych sześć podjęło takie decyzje w tym roku.
MZB, obsługujące ponad 180 wspólnot, nadal jest jednak potentatem na rynku. Władze miasta zdają sobie sprawę, że długo nie utrzyma tej pozycji, proponując stawkę za zarządzanie na poziomie 80 gr za metr kw. Konkurencyjne firmy nie dość, że oferują ceny rzędu 60-70 gr, to jeszcze skuteczniej wywiązują się ze swoich obowiązków. Co więc zrobić z MZB?
Przygotowane przez prezydenta materiały wskazują, że MZB w obecnej formie zakładu budżetowego nie może zajmować się zarządzaniem wspólnotami. Zabraniają tego przepisy ustawy o finansach publicznych. Proponuje więc, by obecnie istniejąca struktura zajęła się jedynie utrzymaniem zasobu mieszkaniowego w 100 proc. należącego do miasta, w tym głównie budynków socjalnych z niskimi czynszami, do których trzeba sporo dopłacać. Wspólnoty zaś przekazać do nowej spółki, którą mieliby utworzyć chętni pracownicy MZB (muszą zgromadzić 50 tys. zł minimalnego kapitału zakładowego). Prezydent proponuje też, by w trybie bezprzetargowym wynająć im pomieszczenia i wydzierżawić sprzęt z dawnego OGM-u przy ul. Kolejowej. Są tu dziś okazałe biura referatu ds. wspólnot. Sam remont, w tym wymiana instalacji, montaż sieci komputerowej i nowej centrali telefonicznej, kosztował 183 tys. zł. Referat ma też nowy samochód.
O tym, co stanie się z MZB zdecydują na sesji radni. Wiadomo jednak, że przejęcie przez spółkę wszystkich zarządzanych teraz przez MZB wspólnot jest założeniem tylko teoretycznym. Trzeba będzie im bowiem wypowiedzieć umowy i liczyć, że przy podejmowaniu nowych decyzji o wyborze zarządcy zdecydują się na ową spółkę.
Jaki jest tort do podzielenia
Powierzchnia wspólnot mieszkaniowych zarządzanych obecnie przez MZB, zarówno mieszkalnych jak i użytkowych, wynosi obecnie 210.693 m kw. Mnożąc to przez 0,50 gr daje kwotę ponad 105 tys. zł miesięcznie. O pieniądze te z nową spółką będą walczyć obecni konkurenci MZB: Konsorcjum MP, PPHU Nova s.c., Estebe-Katebe oraz firma Gizeli Budek. Niewykluczone, że pojawią się nowi zarządcy.
Jaki jest tort do podzielenia
Powierzchnia wspólnot mieszkaniowych zarządzanych obecnie przez MZB, zarówno mieszkalnych jak i użytkowych, wynosi obecnie 210.693 m kw. Mnożąc to przez 0,50 gr daje kwotę ponad 105 tys. zł miesięcznie. O pieniądze te z nową spółką będą walczyć obecni konkurenci MZB: Konsorcjum MP, PPHU Nova s.c., Estebe-Katebe oraz firma Gizeli Budek. Niewykluczone, że pojawią się nowi zarządcy.
Kto decyduje o wyborze zarządcy
Wpływ na wybór mają członkowie posiadający minimum 20 proc. udziału we wspólnocie. Gmina więc, choć niejednokrotnie ma udział grubo ponad 50 proc., nie może decydować w tej sprawie. Takich wspólnot zarządzanych przez MZB, gdzie prywatni właściciele zdecydują o wyborze zarządcy jest 120. Gmina na razie decyduje w 63 przypadkach. Sytuacja ta jednak może się zmienić, gdyż na rozpatrzenie czeka około 500 wniosków o wykup mieszkań.
Wpływ na wybór mają członkowie posiadający minimum 20 proc. udziału we wspólnocie. Gmina więc, choć niejednokrotnie ma udział grubo ponad 50 proc., nie może decydować w tej sprawie. Takich wspólnot zarządzanych przez MZB, gdzie prywatni właściciele zdecydują o wyborze zarządcy jest 120. Gmina na razie decyduje w 63 przypadkach. Sytuacja ta jednak może się zmienić, gdyż na rozpatrzenie czeka około 500 wniosków o wykup mieszkań.
#nowastrona#
Komentarz
MZB w obecnej formie na pewno nie da sobie rady na rynku i prędzej czy później prywatne firmy przejmą wspólnoty, bo zarządzają lepiej i taniej. Szczytny to zamiar obecnych zarządców MZB, którzy chcą pracować na swoim. Życzę im z całego serca, niech się uda. Kiedy jednak słyszę, że proponują, by oddać im w trybie bezprzetargowym wspaniale odnowiony lokal przy ul. Kolejowej wraz ze sprzętem, to odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia ze zwykłym cwaniactwem. Dlaczego bowiem chętne do robienia biznesu kierownictwo MZB najpierw szykuje (sobie?) okazałą siedzibę, mimo iż w starych kamienicach ludziom sypie się tynk na głowy, a potem chce ten majątek od miasta bez przetargu, czyli znacznie taniej niżby przyszłoby go dzierżawić w wyniku licytacji? Czyżby z góry zakładano, że dostanie się on w prywatne (czyli ich) ręce? Jeszcze szerzej otwieram oczy ze zdziwienia, kiedy pod tą propozycją widzę podpis wiceprezydenta Mirosława Szypowskiego, który ma działać w interesie miasta (i mieszkańców), a nie tylko grupy ludzi chcącej pracować na własny rachunek. Panie prezydencie Janie Osuchowski, panowie radni! Wariantów uczciwego postępowania w tej sprawie jest wiele. Lokal przy ul. Kolejowej, owszem, można bez przetargu przekazać spółce, ale takiej, w której 100 proc. udziałów zachowa miasto albo też zostawić go w gestii nowego MZB, które ma zarządzać substancją miejską. Można też lokal ten wystawić na przetarg, tak by wolny rynek (m.in. działający na rynku prywatni zarządcy) zdecydował o cenie najmu. Świeżo upieczonym biznesmenom z MZB dałbym zaś obskurny OGM przy ul. Skłodowskiej, ten, który teraz chcą pozostawić miastu. Wtedy poczuliby, co to znaczy konkurować z innymi na zdrowych rynkowych zasadach. Na razie bowiem, ich wizja ma tyle wspólnego z gospodarnością publicznym mieniem, co wyborcze deklaracje ojców miasta z rozwojem Raciborza.
MZB w obecnej formie na pewno nie da sobie rady na rynku i prędzej czy później prywatne firmy przejmą wspólnoty, bo zarządzają lepiej i taniej. Szczytny to zamiar obecnych zarządców MZB, którzy chcą pracować na swoim. Życzę im z całego serca, niech się uda. Kiedy jednak słyszę, że proponują, by oddać im w trybie bezprzetargowym wspaniale odnowiony lokal przy ul. Kolejowej wraz ze sprzętem, to odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia ze zwykłym cwaniactwem. Dlaczego bowiem chętne do robienia biznesu kierownictwo MZB najpierw szykuje (sobie?) okazałą siedzibę, mimo iż w starych kamienicach ludziom sypie się tynk na głowy, a potem chce ten majątek od miasta bez przetargu, czyli znacznie taniej niżby przyszłoby go dzierżawić w wyniku licytacji? Czyżby z góry zakładano, że dostanie się on w prywatne (czyli ich) ręce? Jeszcze szerzej otwieram oczy ze zdziwienia, kiedy pod tą propozycją widzę podpis wiceprezydenta Mirosława Szypowskiego, który ma działać w interesie miasta (i mieszkańców), a nie tylko grupy ludzi chcącej pracować na własny rachunek. Panie prezydencie Janie Osuchowski, panowie radni! Wariantów uczciwego postępowania w tej sprawie jest wiele. Lokal przy ul. Kolejowej, owszem, można bez przetargu przekazać spółce, ale takiej, w której 100 proc. udziałów zachowa miasto albo też zostawić go w gestii nowego MZB, które ma zarządzać substancją miejską. Można też lokal ten wystawić na przetarg, tak by wolny rynek (m.in. działający na rynku prywatni zarządcy) zdecydował o cenie najmu. Świeżo upieczonym biznesmenom z MZB dałbym zaś obskurny OGM przy ul. Skłodowskiej, ten, który teraz chcą pozostawić miastu. Wtedy poczuliby, co to znaczy konkurować z innymi na zdrowych rynkowych zasadach. Na razie bowiem, ich wizja ma tyle wspólnego z gospodarnością publicznym mieniem, co wyborcze deklaracje ojców miasta z rozwojem Raciborza.
Grzegorz Wawoczny