Marsylianka raciborskiego orlika
Adam Pierzga opisuje na naszych łamach swoje doświadczenia z pobytu we Francji.
Pochodzi z raciborskich Ocic, reprezentował miejscowy klub. By rozwijać talent wybrał się do Francji. To był właściwy ruch.
Trzy lata temu, podczas wyścigu o Puchar Karpat, na którym wystartowali zawodnicy słynnego polskiego torowca Wacława Latochy, Adam Pierzga spotkał się z tym szkoleniowcem. Latocha opowiedział mu o swoich planach. Chciał stworzyć grupę orlików, których przygotowywałby przez sezon w Polsce, a potem wysyłał do Francji, za pośrednictwem znajomego, Bogdana Madejskiego. Jak się potem okazało, z powodów finansowych, nie udało im się stworzyć takiej grupy. Jednak ja w następnym roku wyjechałem za granicę – wspomina raciborzanin.
Miał też inne możliwości. Propozycję złożyła Grupa Da–Ver. To drużyna polska mająca kolarzy w wieku do 23 lat, którzy na co dzień ścigają się we Włoszech. Jednak dochodziły do mnie głosy, że większość zawodników która jeździła w tych barwach, później szybko kończyła z kolarstwem, bo byli „zajechani”. Za dużo wyścigów i przejechanych kilometrów – uważa A. Pierzga.
Początki we Francji były dla Polaka trudne. Największym problemem był język, gdyż znał tylko angielski. Choć Francuzi świetnie znają ten język, niechętnie go używają. Na szczęście w klubie, gdzie trafił Pierzga był także inny Polak, który jeździł już w tych barwach trzy lata i znał bardzo dobrze francuski.
Raciborzanina najbardziej zaskoczyły na miejscu poziom i organizacja zawodów sportowych oraz samych grup kolarskich.
Francuskie grupy amatorskie są lepiej wyposażone niż polscy zawodowcy, zarówno jeżeli chodzi o rowery jak i np. samochody, którymi dojeżdża się na wyścig. We Francji wszystko wymienia się po sezonie – mówi Adam Pierzga.
Początek sezonu zaczyna się tam już 5 lutego, na południu Francji. W innych regionach jest jeszcze za zimno na ściganie. Na pierwszym wyścigu Pierzga zajął 26 miejsce, lecz tak zmęczony jazdą nie był jeszcze w ciągu całej kariery. To był po prostu jeden bardzo długi finisz. Wtedy zobaczyłem na własne oczy jaka jest przepaść pomiędzy polskim a francuskim kolarstwem – przyznaje Polak. „Najlepsze” było to, że w tym debiucie Pierzgi wystartowały wyłącznie amatorskie ekipy, które zdecydowanie lepiej prezentowały się od polskich grup zawodowych.
W kolejnym wyścigu, za tydzień, raciborzaninowi poszło znacznie lepiej. Zajął wpierw 7, a następnie14 miejsce. Niestety po tych zawodach wróciliśmy na północ Francji, do Paryża, gdzie mieścił się mój klub. Stamtąd, na życzenie sponsora grupy wyjechałem do Belgii, razem z drugim Polakiem i dwoma kolarzami z Mołdawii. Wtedy zaczęły się moje problemy – wspomina A. Pierzga.
W Belgii Polak zaczął chorować i o wyniki było ciężko. Raz zajął drugie miejsce w wyścigu o puchar SNCF. Problemy ze zdrowiem ciągnęły się do maja i Pierzga zdecydował się na powrót do Polski. Klub zezwolił na wyjazd, zwłaszcza, że podobne kłopoty zdrowotne dotknęły drugiego z Polaków.
Ciąg dalszy – za tydzień.
Ciąg dalszy – za tydzień.
Zanim wyjechał
Jako junior z C.K. „Ziemia Raciborska” zdobył brązowy medal na Mistrzostwach Polski i zajął 2 i 4 miejsce w wyścigach Pucharu Polski. Będąc już orlikiem wygrał Mistrzostwa Śląska. Wystartował także w wieloetapowym wyścigu Polska–Ukraina (na drugim etapie zajął 4 miejsce, na ostatnim 6). Wygrał klasyfikację do lat 23 w wyścigu o Puchar Karpat (punktacja UCI). Na Mistrzostwach Polski był 7 (najwyższe miejsce spośród zawodników startujących pierwszy rok w orlikach). Jako zawodnik „Dospelu” wygrał jedną z edycji Pucharu Polski i klasyfikację generalną tego cyklu. Na wyścigu Polska–Ukraina wygrał jeden etap (orlik). W Małopolskim Wyścigu Górskim (UCI) był bliski wygrania klasyfikacji młodzieżowej (przeszkodził defekt roweru).
(opr. ma.w)