W dalekiej Kanadzie
Co różni polską szkołę od United World College? Przede wszystkim jest zdecydowanie mniej wkuwania, a więcej myślenia. Są dłuższe lekcje i tylko 3, 4 dziennie. No i panuje sympatyczna, bardzo luźna atmosfera – wylicza Kamil. Można np. przyjść na zajęcia w piżamie – śmieje się. Uczniowie mają też bardzo bezpośredni kontakt z nauczycielami, nie ma tak wielkiego dystansu. Mówimy sobie po imieniu – dopowiada.
Nauka w Lester B. Pearson United World College nie ma nic wspólnego z edukacją w polskim liceum. Trwa dwa lata i kończy się przystąpieniem do międzynarodowej matury (IB). Zdawać ją trzeba z sześciu przedmiotów, a więc ze wszystkich nauczanych. Wybiera je sobie każdy uczeń spośród sześciu dziedzin: pierwszy język (ojczysty), drugi język (obcy), przedmiot humanistyczny, nauka ścisła, matematyka i przedmiot artystyczny. Ja wybrałem kolejno: angielski, hiszpański, antropologię, systemy środowiskowe, matematykę oraz teatr. Obowiązkowa jest teoria wiedzy, która uczy nade wszystko myślenia krytycznego – opowiada Kamil Mika.
Obecnie w United World College w Victorii uczy się 200 osób z całego świata. Młodzież ta podzielona jest na pięć domów – w każdym mieszka 40 uczniów. W jednym pokoju natomiast zakwaterowani są po czterech (każdy z innego kontynentu). Stanowimy zlepek najróżniejszych kultur, każdy z nas wychował się bowiem w innej tradycji. Choć muszę przyznać, że Europejczycy są raczej do siebie podobni – przyznaje Kamil.
Chłopak wie już na pewno, że studiować nie będzie w Polsce. Po zdaniu matury planuje ubiegać się o indeks na jakąś uczelnię albo w Kanadzie, albo w USA, albo w Wielkiej Brytanii. Zastanawiam się nad dziennikarstwem, portugalskim i literaturą angielską. Nie wiem jeszcze co wybiorę, ale zamierzam kończyć dwa kierunki jednocześnie – mówi.
Naukę w Lester B. Pearson United World College of the Pacific Kamil mógł podjąć dzięki stypendium Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata. Z jego rocznika (1988) do United World College na całym świecie pojechało 8 Polaków.
Łuk