Stadko w piórach i pazurach
Za pieniądze, które Józef Herud zainwestował w swoje hobby, mógłby kupić dobrej klasy samochód. Jego hodowla ptaków ozdobnych liczy ok. 600-700 sztuk. Mimo to, nie zamieniłby swojej pasji na żadną inną.
Zaczęło się od gołębi, które hodował już jego ojciec. Później stopniowo przybywało ptaków. Dziś położona za domem działka Herudów przypomina minizoo. Rząd ustawionych obok siebie klatek, tzw. woljerów, a w nich m.in. gołębie, kury, kaczki, papugi, kuropatwy, przepiórki – same ozdobne gatunki, wyróżniające się egzotycznym kolorem i rodzajem upierzenia. W tym stadzie znajdują się okazy pochodzące z różnych zakątków świata. Samych przepiórek są trzy rodzaje: chińskie, japońskie i kalifornijskie. Najnowszymi nabytkami pana Józefa są rozele – czerwone papugi i japońskie kurki o nazwie jokohama. To ptasie królestwo powstawało przez 10 lat. Co roku dochodzą jakieś nowe gatunki, buduję nowe klatki. Od zeszłego roku znowu przybyło 100 sztuk – mówi hodowca.
Około 30 ras gołębi, tyle samo gatunków kur i 13 odmian bażantów robi wrażenie. W jaki sposób hodowca pozyskuje ptactwo? Jeżdżę po wystawach i stamtąd przywożę. Niektóre gatunki sprowadzam z Zachodu, dużo też wymieniam się z kolegami. Zazwyczaj kiedy zobaczę coś ciekawego na wystawie to potem mnie kusi i dbam o to, żeby to jak najszybciej sprowadzić – wyjaśnia. Józef Herud nie należy do żadnego związku, hoduje głównie dla siebie i dlatego, że to lubi. Mimo to chętnych do obejrzenia jego hodowli nie brakuje. Przy ładnej pogodzie tygodniowo odwiedza go ok. 30 ludzi. Utrzymanie skrzydlatego stadka wymaga wiele zachodu. Trzeba mu poświęcić dwie godziny pracy rano i tyle samo wieczorem. W tym czasie trzeba wszystkim nasypać karmy, przypilnować, żeby zjadły, sprawdzić czy nie są chore, czy nie niszczą jajek itd. O wczasach czy jakimś dłuższym wyjeździe przy takim hobby trzeba zapomnieć. Za to jest uciecha, która sprawia, że tej roboty nie widać. Człowiek tak może chodzić od klatki do klatki przez całą niedzielę. Dużo też pomaga mi rodzina, sam nie dałbym rady – przyznaje hodowca.
Jego pasja nie jest tania. Przykładowo jedna papuga kosztuje ok. 200 zł, bażant – od 100 do 600 zł. Worek zboża dla całego stadka starcza na... dwa dni. Sama pszenica to jednak nie wszystko. Konieczne dodatki to m.in. proso, słonecznik, kukurydza, witaminy. Nie można zaniedbać takich zabiegów jak szczepienie i odrobaczanie. To wszystko kosztuje. Hodowcy z Budzisk jednak to nie przeraża. Gdybym chodził do baru, też bym sporo wydał. To już wolę zboże kupować – twierdzi. Dlatego też nie brak mu planów na przyszłość. To wszystko jest w trakcie budowy. Już myślę o nowych gatunkach kur i bażantów, o stawianiu nowych woljerów – zapowiada.
(e.Ż)