Sylwia została w domu
To pierwsza impreza wielkiej rangi, w której zabraknie zapaśniczki „Dębu” Brzeźnica.
Trener kadry zrezygnował z naszej znakomitej zapaśniczki, powołując na MŚ jej słabszą rywalkę.
Prezes „Dębu” Brzeźnica Hubert Skornia i trener Krzysztof Ołenczyn nie kryją oburzenia. Ta decyzja trenera oznacza, że się po prostu sprzedał. Obiecał prezesowi z Żar, że pojedzie dziewczyna z jego klubu. Nie walczył o Sylwię. Kosztem przypodobania się działaczom, te zapaśniczki, które nie mają popracia wśród działaczy związku są traktowane jak niechciane dzieci – uważa K. Ołenczyn. Bileńska od czterech lat nie przegrała w Polsce. Kiedy zamiast niej powołano dziewczynę, którą Sylwia pokonuje w sparingach i w dodatku z kategorii nieolimpijskiej to się załamała – mówi jej klubowy trener.
Do Bileńskiej zadzwonił trener Jan Godlewski i bez wytłumaczenia oznajmił jej, że nie pojedzie na MŚ do Pekinu. To był dla mnie ogromny szok. Początkowo myślałam, że związek nie wybronił swoich propozycji, ale okazało się, że ja nie znalazłam się w ogóle na liście kandydatek do wyjazdu – mówi Sylwia Bileńska. Przyznaje, że nie był to dla niej najlepszy rok, ale w Mongolii wywalczyła brązowy medal Akademickich Mistrzostw Świata i była trzecia w silnie obsadzonym turnieju Pucharu Świata w Szwecji (wygrała z Amerykanką, Włoszką i Ukrainką). Przykro o tym mówić, ale do Chin jedzie Marta Podworna z klubu w Żarach, którego prezesem jest szef ds. kobiet w PZZ. Ona szykuje się na 55 kg, żeby dostać się na IO w Pekinie. To nie fair, że nawet mnie nie zaproponowano. Nie dano mi szansy – twierdzi smutna zapaśniczka.
Odkąd trenerem jest Godlewski, atmosfera w kadrze jest zła. Poprzedni trener Marian Fillipowicz sprawił, że lubiłyśmy się, pomagały, sobie nawzajem. Wtedy zostałam Akademicką Mistrzynią Świata. Dziewczyny powinny się trzymać razem, a jest odwrotnie. Trener miesza, kombinuje. Tak nie da się współpracować – podkreśla S. Bileńska. Od koleżanki z kadry dowiedziała się, że nieoficjalną przyczyną „wypadnięcia” z ekipy na MŚ było to, że Bileńska „źle robi jego rozgrzewki”. To śmieszny motyw – kwituje zapaśniczka „Dębu”.
To druga impreza w tym roku, na którą nie jadę z powodu decyzji trenera. Po powrocie z Mongolii mogłam pojechać na finałowy turniej Pucharu Świata do Azji, a zamiast mnie wyjechał kolega szkoleniowca. Szkoda, bo była świetna okazja powalczyć z najlepszymi – żałuje dwukrotna brązowa medalistka seniorskich ME.
Strasznie przeżyła decyzję Godlewskiego, chciała nawet zrezygnować z dalszej kariery. Fajnie zachowali się w klubie. Tu są młode chłopaki, oni mnie tak gonią, że nie mam kiedy się martwić – uśmiecha się S. Bileńska. Nie mogłam się poddać, bo prezes Skornia walczył o mnie jak jeszcze nigdy. Udało się załatwić ze związkiem, że pojechałabym prosto na zawody. Dziewczyny są tam przez 15 dni, a ja miałam być tylko 3. Nie miało to sensu – opowiada ubrana w reprezentacyjną koszulkę Bileńska. Zapytana czy to oznacza, że do kadry jeszcze wróci odpowiada, że to akurat prezent od jednego z sędziów, pamiątka po turnieju w Kanadzie, bez związku z reprezentacją. Ja jestem uzależniona od treningów i zapasów. Mam teraz przeogromną chęć wystartować w młodzieżówce i udowodnić działaczom, że popełnili błąd – zapowiada Sylwia Bileńska.
(ma.w)