Amator w stolicy
Raciborzanin pobiegł w Warszawie i zmieścił się w setce.
Młodego maratończyka przygotowywał Jan Deńca. Jego wynik uważa za znakomity.
Był to absolutny debiut człowieka, który wcześniej nie miał nic wspólnego z wyczynowym sportem. Nawet podczas nauki w szkole. Arkadiusz Szczurek (ma 24 lata) mieszka w Raciborzu od niedawna. Sprowadziła go tu sympatia Ewa. Podjął pracę w jednym z miejscowych zakładów. Od dawna marzył by pobiec w maratonie i postanowił przygotować się do startu w imprezie warszawskiej. Przygotowywałem się przez cztery miesiące. W ciągu każdego tygodnia pokonywałem po 100 km. Trenując na stadionie koledżu spotkałem raz jego gospodarza, który podsunął mi kontakt z doświadczonym maratończykiem Janem Deńcą – wspomina A. Szczurek. Mieszkający w Rudniku Deńca podpowiedział mu to i owo o bieganiu i Szczurek zajął 81 miejsce wśród ponad 2000 startujących. Osiągnął czas 3 godziny i minuta „z hakiem”. Nie było łatwo. Po 30 km złapały mnie skurcze, zatrzymywałem się, to była jakby kolka. Wytrwałem jednak do końca – mówi A. Szczurek.
Myśli już o kolejnych startach, ale najbliższy polski maraton w Poznaniu (15 października) sobie odpuści. Udział we „Flora Maraton” w Warszawie nie był drogim przesięwziciem. Profesjonalne buty Szczurek kupił w promocji za 199 zł, wpisowe kosztowało go 50 zł. Jako maratończyk miał zniżki w PKP w drodze do stolicy oraz w tamtejszym hotelu. Ponadto na mecie maratonu każdy mógł skorzystać z bezpłatnych masaży.
Nie wolno szarpać
Mam trochę rutyny, więc mogłem pomóc – mówi Jan Deńca. Podpowiedział młodemu koledze by umiejętnie rozłożył siły, właściwie się odżywiał i posiadał odpowiedni ubiór. On pobiegł 20 km w godzinę. To za szybko! Drugą połówkę maratonu miał więc już znacznie gorszą. Niepotrzebnie szarpnął – uważa J. Deńca. Na przyszłość zaleca Szczurkowi spokój i rozwagę w biegu i doradza, by teraz pobiegł w paru krótszych biegach. Żeby się nie zaczłapał. Jest rozwojowy. Najlepiej maratony biega się po 30-tce – mówi Deńca.
(ma.w)