Nadzieja każe walczyć
Głos w sprawie dyskryminacji okazał się na tyle donośny, że spotkał się z odzewem ludzi z całej Polski.
Łukasza Kądziołkę, 29–letniego studenta historii Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu, cierpiącego na porażenie mózgowe, poznaliśmy tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich. Z powodu widocznej u niego niepełnosprawności, miał problemy z uzyskaniem kart do głosowania. Dla Łukasza było to kolejne upokorzenie, którego doświadczył ze względu na swoją chorobę. Artykuł, w którym to opisaliśmy, za pomocą internetu dotarł do ludzi z całej Polski i spotkał się z ich reakcją. – Zgłosiło się do mnie kilka osób, w tym także niepełnosprawnych, z pytaniem, czy nie potrzebuję pomocy – wspomina Łukasz. Przyznaje, że taka bardzo by mu się przydała. Jak się bowiem okazało, w artykule dotknęliśmy tylko czubka góry lodowej, a właściwie czubka góry problemów, z jakimi muszą radzić sobie niepełnosprawni. Na co dzień walczą o prawo do godnego życia i traktowania ich z szacunkiem. Po prostu, jak ludzi.
Daremny wysiłek
Dla wielu z nich przeszkodą nie do pokonania jest brak pieniędzy na rehabilitację, która jest dla nich często jedyną szansą na poprawę zdrowia czy wręcz powrót do utraconej niegdyś sprawności. W takiej właśnie sytuacji jest Łukasz. Nie stać go na niezbędne masaże i ćwiczenia. Ma porażone ciało, ale w pełni sprawny umysł. By rehabilitacja miała sens, musi być prowadzona systematycznie. W przypadku Łukasza codziennie. Jednak koszty są zbyt wysokie, ok. 40 zł za godzinę masażu, przynajmniej drugie tyle za ćwiczenia pod okiem rehabilitanta. Część ćwiczeń stara się wykonywać samodzielnie albo z pomocą rodziców. To jednak nie zastąpi działań specjalisty, tym bardziej, że samodzielnie Łukasz nie jest w stanie nawet podnieść się z fotela. Latem sposobem na rehabilitację jest jazda na specjalnie skonstruowanym rowerze. Jednak zimą, kiedy pogoda już nie pozwala na poruszanie się na rowerze, cały wysiłek, wniesiony w ćwiczenia idzie na marne. – Przez zimę zaprzepaszczam to, co udało mi się osiągnąć. Zamiast robić postępy, muszę zaczynać wszystko od nowa. To syzyfowy trud – smuci się Łukasz.
Cena życia
Do tego dochodzą również koszty związane z kupnem niezbędnych lekarstw, rozkurczających mięśnie. Jakby tego było mało, Łukasz jest alergikiem i cierpi na astmę. – Moi rodzice są już starsi i schorowani. Wiele razy trzeba było wybierać, komu kupić lekarstwa, mnie, czy chorej na serce mamie – przyznaje. Renta, która ma mu wystarczyć nie tylko na utrzymanie, lecz także lekarstwa i rehabilitację to niecałe 450 zł miesięcznie. Z uczelni otrzymał w ubiegłym roku specjalne stypendium, dzięki któremu mógł wykupić sobie przynajmniej najpotrzebniejsze lekarstwa. Jednak to ciągle kropla w morzu potrzeb. Najgorsza dla Łukasza jest świadomość tego, że jego rodzicom kiedyś zabraknie sił na zajmowanie się nim, że kiedyś zabraknie rodziców. – Dlatego chciałbym zaistnieć, żeby nie być przez całe życie na łasce ZUS–u za 446 zł. Studiuję historię, bo to bardzo mnie interesuje. Ale zawodowo chciałbym zająć się pomocą osobom niepełnosprawnym – mówi Łukasz, który ze swojego doświadczenia wie, że do zrobienia jest bardzo wiele.
Gorzej niż zwierzęta
Taki drobiazg jak wizyta u dentysty to dla niego koszmarne doświadczenie, podobnie jak dla innych osób, które nie są w stanie zapanować nad mimowolnymi odruchami ciała. Każdy zabieg wymaga narkozy. Najbliższy stomatolog, który przyjmuje pacjentów takich jak Łukasz, ma gabinet w Rudzie Śl. czy w Katowicach. Do tego refundacja przysługuje raz w roku. – Teraz przynajmniej warunki się poprawiły. Kiedyś w lecznicach dla zwierząt było lepiej. Pamiętam, jak któregoś razu czekałem na korytarzu i słyszałem krzyki pacjentów. Gdy przyszła moja kolej, dowiedziałem się dlaczego. Zostałem sam z pielęgniarzem, który miał mi podać dożylnie narkozę. Brutalnie wykręcił mi do tyłu rękę, tak, że o mało mi jej nie złamał a do tego wulgarnie odzywał się do mnie. Myślał, że jestem upośledzony umysłowo i nikomu się nie poskarżę. Wtedy przekonałem się, jak traktowani są tacy ludzie. Gorzej niż zwierzęta – wspomina ze zgrozą.
Chce to zmienić
Łukasz jest pogodnym młodym człowiekiem, pełnym radości i chęci do życia. W porażonym chorobą ciele znajduje się nie tylko sprawny umysł, lecz także duch, gotowy pokonać wszelkie przeszkody. Chce zawalczyć o siebie. Po odzewie na poprzedni artykuł wie, że są ludzie, którym jego los nie jest obojętny. Oni też poradzili mu, by nie wstydził się poprosić o pomoc. – Warto spróbować. Wiem, że mogę coś zmienić, poprawić. Ile jest takich osób, które odcięte są od świata, bo nie ma kto się nimi zająć? Nam pomoc jest naprawdę potrzebna. Sami sobie nie poradzimy – mówi Łukasz. Przyznaje, że myślał o zwróceniu się do fundacji, zajmujących się niepełnosprawnymi. Zdaje sobie jednak sprawę, że w pierwszej kolejności takie instytucje pomagają dzieciom.
Koszt rehabilitacji, o której marzy Łukasz, to ok 2 tys. zł miesięcznie. Dla niego to suma nieosiągalna. Wierzy jednak, że znajdą się ludzie dobrej woli, którzy pomogą mu w walce o normalne życie.
Aleksandra Dik