Prawdziwy Europejczyk
– To odpowiednik naszej V ligi. Poziom jest porównywalny – uważa P. Jeziorski. Łatwiej mu grać za granicą, bo częściej tam przebywa. Poślubił bowiem Czeszkę (ma na imię Vera) i mieszka u żony. To nie pierwsza przygoda Jeziorskiego z zagranicznym klubem. Przed paroma laty, kiedy wyjechał do Niemiec, by „podreperować” swój budżet, otrzymał propozycję gry w tamtejszej drużynie. – Pracowałem przy drzewkach. To był długi rozbrat z futbolem, więc ciągnęło mnie na boisko.
Miałem tam swój sprzęt, buty i całą resztę i kiedyś, gdy przechodziłem obok małego stadionu, zapytałem miejscowych czy nie mógłbym poćwiczyć – wspomina Jeziorski. Pozwolono mu nie tylko trenować, ale zaproszono do wspólnych gierek. Piłkarz z Polski okazał się na tyle dobry, że klub gdzie trenował wziął go na kilka sparingów. – Szczególnie pamiętam mecz przeciw drużynie z II Bundesligi. Zaczęli spotkanie w najsilniejszym składzie. Tempo gry i jej jakość w wykonaniu rywali zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Wcześniej nie sądziłem, że różnica w umiejętnościach piłkarzy może być tak duża – przyznaje P. Jeziorski. Pamięta, że każdy wyskok do piłki kończył się upadkiem, bo drugoligowcy walczyli bez pardonu.
Ofensywny piłkarz z Tworkowa nieźle radzi sobie w czeskiej „Slavii”. Po rundzie jesiennej jego klub jest w środku stawki, a piłkarz strzelił dla niego 6 goli. Równocześnie trenował trampkarzy starszych LKS Tworków, którzy wygrali swoją grupę.
ma.w