Zgrana załoga
Bycie sołtysem nie oznacza tylko i wyłącznie inkasowania podatków, dbania o finanse, nieruchomości, administrację wsi. To nie tylko udział w sesjach i naradach, ale przede wszystkim kontakt z mieszkańcami. –Trzeba mieć przede wszystkim oczy i uszy otwarte na problemy wsi a serce dla jej mieszkańców – mówi Franciszek Paskuda. Franciszek Paskuda funkcję sołtysa Roszkowa objął 17 lipca 1979 roku. Jest najstarszym sołtysem w całej gminie. Ma trzy córki, 5 wnuczek, 1 wnuka, 2 prawnuczki i 1 prawnuka.
Z wsią jest bardzo związany, jak mówi, sołectwo to jego całe życie. – Trudno będzie mi się z pracą rozstać, bo tym żyłem przez ostatnie lata. Z pewnością będzie mi brakowało kontaktu z ludźmi – mówi. W ostatnich wyborach na sołtysa pan Franciszek był jedynym kandydatem.
Za największy sukces przewodniczący rady sołeckiej uważa wykonanie chodnika wzdłuż drogi z Roszkowa do Krzyżanowic. Starania o bezpieczną drogę dzieci do krzyżanowickiej szkoły trwały aż dwie kadencje. Przez 27 lat we wsi udało się wyasfaltować wszystkie ulice, położyć kanalizację, wybudować transformator i dwa mostki na miejscowym potoku oraz przeprowadzić kapitalny remont świetlicy.
Praca sołtysa wymaga ogromnego zaangażowania i wielkiego nakładu pracy. Pana Franciszka w pracy wspierała zawsze cała rodzina. Podporą była żona, pomagała córka. Podkreśla, że nigdy nie był sam. Pomagali mu życzliwi mieszkańcy Roszkowa, na których zawsze mógł liczyć. Mocno zaznacza, że pomocą służyli mu Wilhelm Wolnik, wójt senior oraz Leonard Fulneczek obecny włodarz gminy. Mocno akcentuje dobrą współpracę z każdym referatem UG. – Kiedykolwiek tam zajrzałem, o cokolwiek poprosiłem, nigdy nie usłyszałem negatywnej odpowiedzi. Zawsze znaleziono czas, by mnie wysłuchać – mówi. Każde przedsięwzięcie, którego we wsi udało się dokonać, jest zasługą całej zgranej rady sołeckiej Roszkowa. Skromny w wypowiedziach na temat własnej osoby podkreśla, że to nie jemu oceniać wyniki jego pracy. Ocena należy do mieszkańców Roszkowa i to ich zadowolenie jest dla niego największą nagrodą. Czym chciałby się w imieniu całej wsi pochwalić? Faktem że pierwsze gminne dożynki w roku 1999 odbyły się właśnie w liczącym ok. 420 mieszkańców Roszkowie. Jak mówi, był to wielki zaszczyt dla tak małego sołectwa.
Sołtys podkreśla, że jego następcy chętnie pomoże i doradzi. Jego rada i 27-letnie doświadczenie będą z pewnością dla nowej osoby cenną wskazówką.
B.S.