Ściana do rozbiórki
Marcińscy to starsi ludzie. Kilka lat temu pan Franciszek zabudował zewnętrzne schody prowadzące na piętro budynku gospodarczego. – Chciałem osłonić je przed deszczem i śniegiem. Nie raz się przez to już na nich przewróciłem – mówi. Nie spodobało się to sąsiadowi. Jeszcze w trakcie wznoszenia muru skarga trafiła do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Raciborzu. Ściana została uznana za rozbudowę budynku gospodarczego, a na to małżonkowie nie mieli pozwolenia. – Przyszli z urzędu i powiedzieli, że mam to zburzyć, ale nie powiedzieli dlaczego. To budowałem dalej. Jakbym wiedział, że chodzi o pozwolenie, to bym się o nie postarał – zapewnia pan Franciszek.
Zgodnie z przepisami
W 2002 r. PINB wydał decyzję o rozbiórce muru. Marcińscy odwołali się do Śląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który uchylił decyzję PINB, uznając, że ten nie udowodnił, iż w sprawie można mówić o samowoli budowlanej. Jak się jednak okazało, samowolą budowlaną był również cały budynek gospodarczy. Ten jednak można było zalegalizować. Został wybudowany wcześniej, gdy obowiązywały pozwalające na to przepisy. Ściana postawiona została później. Na jej legalizację przepisy już nie pozwoliły. Doszło więc do sytuacji, że wybudowana bez pozwolenia ściana musi być rozebrana, zaś budynek może stać dalej. Zgodnie z przepisami.
Wstrzymali do wiosny
Termin rozbiórki został w końcu wyznaczony na jesień ubiegłego roku. – Co sobie pomyślę o tej ścianie, to spać nie umiem! Przyjechali z Raciborza, postraszyli, że jak jej nie zburzymy, to nas aresztują i jeszcze karę zapłacimy. Przez cały grudzień baliśmy się tego – żali się pani Regina. Na skutek interwencji u ŚWINB egzekucja decyzji PINB została wstrzymana. – Poprosiłem o to, by wstrzymali się do wiosny. Jak zburzę ścianę, naruszę konstrukcję budynku, bo połączyłem ją z dachem. W środku mam zboże i siano. Co z tym teraz zrobię, przecież wszystko by się zniszczyło – twierdzi pan Franciszek. – I w czym ta ściana przeszkadza sąsiadowi? Postawiłem ją przecież na swoim podwórku, wzdłuż schodów, które już tam były – dziwi się starszy człowiek. – Wiemy, że to my w tym zawiniliśmy, bo nie mieliśmy zgody. Mogli nam jaką karę dać do zapłaty, ale żeby od razu kazać burzyć? – denerwuje się pani Regina. Kolejny, ostateczny już termin rozbiórki został wyznaczony na 31 marca.
Po sąsiedzku
Marcińscy przyznają, że od wielu lat żyją z sąsiadem w konflikcie. Trudno już im sobie przypomnieć, od czego zaczęły się między nimi kłótnie. Sąsiad nie chciał z nami na ten temat rozmawiać. Drzwi otworzył kobieta i natychmiast bez słowa zatrzasnęła nam je przed nosem, gdy tylko dowiedziała się, w jakiej sprawie przychodzimy.
Leszek Chojecki - Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego
Państwo Marcińscy dobrze wiedzieli, że budują bez zezwolenia. Od początku lekceważyli prawo. Po skardze sąsiada przeprowadziliśmy na miejscu kontrolę jeszcze w trakcie prac. Kazaliśmy je wstrzymać, ale państwo Marcińscy tego nie zrobili. Przy okazji wyszło na jaw, że cały obiekt wybudowany został bez zgody. Stało się to w latach wcześniejszych, gdy obowiązywały przepisy, które pozwalały na zalegalizowanie samowoli budowlanej. Budowa ściany i zadaszenia odbywała się w czasie, gdy obowiązywały już inne przepisy, które czegoś takiego nie przewidywały. Zgodnie z nimi obiekt musi być rozebrany i nie ma znaczenia, czy to ścianka czy cały dom. Zgodnie z przepisami jesteśmy zobowiązani wyegzekwować tę rozbiórkę. Jeżeli Marcińscy nie zrobią tego sami, zlecimy to firmie na ich koszt. Gdyby nie chcieli wpuścić pracowników na swój teren, możemy skierować sprawę do prokuratury o ukaranie za udaremnienie wykonania czynności. Można też oddać sprawę do sądu z uwagi na niestosowanie się do nakazu określonego w naszej decyzji.
A. Dik