Magistrat ma być wolny od satyry
Prezydent zapowiedział pracownikom Urzędu Miasta, że nie życzy sobie w pokojach żadnych rysunków satyrycznych.
Sprawa, przypomnijmy, dotyczy ostatniej sesji, na której wiceprzewodniczący Rady Miasta Artur Jarosz zażądał przeprosin od pracownika Wydziału Gospodarki Nieruchomościami. Na tablicy korkowej w jego gabinecie wisiała karteczka, a na niej napis: „Kupię dom od radnego za cenę z oświadczenia majątkowego”. Pisaliśmy o tym w przedostatnim numerze „NR”.
Tuż po ostatniej sesji, już z samego rana w magistracie zdejmowano rysunki, które kopiowano w Internecie. Żaden urzędnik nie chciał ryzykować upomnienia, bo wiedziano, że prezydent przejdzie się po gabinetach.
– To nie jest jakieś nagminne zjawisko w naszym urzędzie. Szereg ludzi przegląda sieć, gdzie aż roi się od rysunków i filmików. Ale niech podlegli mi pracownicy bawią się tak w domu. Kwestię satysfakcji wiceprzewodniczącego Jarosza zostawiłem naczelnik Wydziału i jej pracownikom –mówi prezydent Lenk.
Do nowych zasad musiał się zastosować także prezydent, który od jednej z firm otrzymał kalendarz z rysunkami Mleczki. – Zawiśnie w moim domu. Gabinet to jest rzeczywiście nieodpowiednie miejsce – dodał. Na jednej z satyr Mleczko przedstawił gołego mężczyznę pod rajskim drzewem. Stwórca mówi do anioła: – Teraz muszę stworzyć grupę docelową, do której będę mógł dotrzeć z tym produktem”.
(w)