Struś nie lubi samotności
Kuba jest strusiem, znają go wszyscy klienci „Baru u Poldka”.
Niestety, z trojga ptaków został już tylko on, jego dwie „towarzyszki” padły w zeszłym roku, jedna prawdopodobnie została otruta. – Sprowadziliśmy z teściem strusie, żeby były atrakcją dla klientów – mówi Janusz Szymik. – Kiedyś była to rzadkość, dziś są one bardziej powszechne. Dlatego myślimy teraz o innych zwierzętach. Być może niedługo postaramy się o kucyka – dodaje. Do strusiów jest za to przekonany jego synek Filip, który w ogóle nie boi się mierzącego prawie dwa metry Kuby. – Kiedy synek był mały, biegał między nimi, a strusie łapały go za pampersa – wspomina mężczyzna.
Jak zapewniają właściciele, utrzymanie strusia ani nie jest drogie ani nie wymaga specjalnie dużo pracy. Karmi się go sianem i jarzynami oraz odpowiednią paszą. Wszystko musi być jednak drobno posiekane w kostkę. Tylko w takiej postaci może je bezpiecznie spożyć. Kuba ma charakterystyczne czarne ubarwienie, jedynie pióra na końcach skrzydeł i ogona są białe. Struś, największy i najszybszy ptak lądowy, jest zwierzęciem bardzo płochliwym. Ma bardzo dobry wzrok, widzi dobrze nawet do 5 km. Jest zwierzęciem stadnym, więc Kuba musi czuć się trochę samotny. – Na razie nie planujemy sprowadzenia nowych strusi – mówi Janusz Szymik. – Myślimy za to o większej niespodziance, chętnie widziałbym tutaj np. wielbłąda – dodaje jego teść.
(e.Ż)