Mistrzowie się nie dali
Po raz pierwszy nie cieszyłem się ze zwycięstwa – powiedział po meczu z Kamanem lider Niech Będzie Emil Szwed.
Nazywana przez rywali z finału „młodzieżą” ekipa wicemistrzów ALK przełamała kompleks Kamana, ale zabrakło jej trzech punktów by wygrać ligę. – W ostatniej akcji kazałem Szalcowi nie trafić z osobistego, by została nam szansa na więcej punktów – podkreślał najskuteczniejszy zawodnik tej edycji ALK.
– Złapałem kontuzję i nie mogłem zagrać, ale to nawet wyszło kolegom na dobre – uśmiechał się Michał Kitzinger z Niech Będzie. Dodał, że mecz rozstrzygnęły 2-3 akcje. Gdyby lepiej rozegrał je „NB” to „Kaman” byłby drugi na koniec sezonu. – Najważniejsze, że liga w ogóle jest. Zapewnia adrenalinę, której nie dadzą rozgrywki „podwórkowe”. Rozwija też młodych. Pamiętam jak chłopcy z liceum od pana Michalaka nie umieli prawie nic, a teraz potrafią nieźle grać – powiedział M.Kitzinger.
– To był horror, ale i najbardziej interesujący mecz całego sezonu – skomentował 39-letni trener „Kamana” Paweł Bernaciak. Leczący kontuzję więzadeł od zeszłorocznego finału były koszykarz „Rafako” pomógł kolegom na parkiecie trzy razy w tym sezonie. – Już od 5 lat krzyczę z ławki. To dużo bardziej stresujące niż sama gra – uważa.
Student II roku w PWSZ Jakub Wójciak to samouk koszykarski. – Lubię streetball i takie rozgrywki amatorskie. Grałem w ligach w Rybniku i Żorach, teraz w Raciborzu. Najlepsze były mecze przeciw „Kamanowi” i „Niech Będzie”. Nie wiem jak będzie w przyszłym sezonie, bo sześć osób z drużyny kończy studia i z nami już nie zagra – oznajmia 20-letni koszykarz z AZS Racibórz.
Jeśli „Picolo” zgłosi się do nowego sezonu, zobaczymy w drużynie ponownie Krzysztofa Oliwę, piątego na liście najlepszych strzelców. – Miejsce w drużynie oferuje mi też „Kaman”, więc w lidze na pewno zostanę – twierdzi licealista z „jedynki”.
Amatorzy chcą teraz działać w formie Stowarzyszenia, by zdobyć pieniądze dla ligi. Miejscem rozgrywek pozostanie Hala OSiR, może już z nowymi choćby tylko obręczami koszy, które „straszą” ligowców od 3 lat.
AZS Racibórz – Picolo 74:43 (12:8, 15:9, 19:6, 28:20);
AZS: Bartosz Buniak 24, Andrzej Froch 13, Jakub Wójciak 13, Kamil Koziród 9, Mikołaj Parkietny 8, Kamil Wójcik 7; Picolo: Maciej Grzybek 20, Łukasz Smyczek 12, Krzysztof Oliwa 7, Michał Rabczuk 2, Paweł Świtała 2;
Niech Będzie – Kaman 78:73 (15:20, 18:14, 24:22, 21:17);
Niech Będzie: Emil Szwed 23, Marek Szalc 19, Paweł Zwierzyna 13, Łukasz Bunio 9, Dariusz Ronin 5, Marek Kubas 7, Robert Kocur 2; Kaman: Zygmunt Wranik 30, Daniel Atłachowicz 21, Zbigniew Szczepaniak 13, Maciej Brudziana 7, Arkadiusz Nowacki 2.
Emil pokonał faworyta
Sporą satysfakcję sprawił Emilowi Szwedowi tytuł króla strzelców ALK (418 punktów.). – Wyjątkowo fajnie mi szło w tym sezonie. Tym bardziej mnie to cieszy, że pokonałem Daniela Atłachowicza, od którego nie było dotąd lepszych strzelców w raciborskiej lidze, a wcześniej był najlepszy także w lidze rybnickiej. Koszykówka jest grą zespołową, więc mój rezultat nie ma tak dużego znaczenia przy naszej porażce w walce o mistrzostwo – stwierdził E. Szwed. Za nim w klasyfikacji najskuteczniejszych uplasowali się: Daniel Atłachowicz z „Kamana” – 381 pkt; Zygmunt Wranik 308 i Zbigniew Szczepaniak 231. Czterej najlepsi strzelcy ALK na zdjęciach – kolejno według skuteczności, od lewej.
CZYTAJ TAKŻE
ma.w