Kościół otwiera swe skarbce
– Chodzi o to, by pokazać ludziom bogactwo Kościoła – wyjaśnia ks. Marcin Cytrycki, wikary w parafii NSPJ. Od proboszczów zależy, czy bogactwo to zobaczą wierni.
Do tej pory raciborzanie we mszy łacińskiej mogli uczestniczyć m. in. w każdą niedzielę w kościele farnym. Nie była to jednak liturgia w starym rycie, ale Eucharystia odprawiana zgodnie z „Nowym Porządkiem Mszy”, przyjętym przez Sobór Watykański II. Czy zostanie ona wyparta przez Mszę Wszech Czasów?
– Sądzę, że w związku z decyzją papieża nastąpi powrót łaciny w niektórych stałych częściach mszy, np. Kyrie, Sanctus, Agnus Dei, że wznowione będą łacińskie pieśni, m. in. „Tantum ergo Sacramentum” czy „Salve Regina” – mówi ks. prałat Jan Szywalski, proboszcz u Świętego Krzyża, który jako młody kapłan sprawował msze w klasycznym rycie rzymskim. – Może czasem ksiądz stanie znów twarzą do ołtarza, a tyłem do wiernych. Na pewno jednak nigdy nie nastąpi całkowity powrót do dawnych obrzędów. Nie znalazłby on chyba nawet zrozumienia – dopowiada ks. Szywalski.
Dwie praktyki odprawiania mszy wynikają z dwóch różnych ujęć teologicznych. – Nowa, przyjęta na ostatnim soborze podkreśla wspólnotę ludu Bożego i ucztę Ostatniej Wieczerzy. Ołtarz stoi w środku, kapłan uosabia Jezusa i razem ze zgromadzonymi dzieli się słowem i ciałem Chrystusa. Stara praktyka, mająca swe korzenie w soborze trydenckim z XVI w., bardziej podkreśla charakter ofiarny Eucharystii. Ksiądz stający wysoko na schodach ołtarza, tyłem zwrócony do ludu, wyobraża przewodnika, pasterza, przedstawiciela całego zgromadzenia. W jego rękach dokonuje się bezkrwawe ponowienie ofiary krzyżowej, będącej przebłaganiem za grzechy – objaśnia ks. prałat. – Obydwie koncepcje mszy się uzupełniają i dobrze, że jak jedna, tak i druga jest akceptowana i będzie używana. Stara praktyka na pewno znajdzie kilku zwolenników przywiązanych uczuciowo do tych obrzędów. Wątpię jednak, żeby w naszym mieście było ich wielu – dodaje ks. Jan.
Co to jest msza trydencka
Nazywana też Mszą Wszech Czasów, w całości sprawowana była w języku łacińskim. – Nawet czytania i Ewangelie głoszone były w tym obecnie martwym języku. Tworzyło to większe wrażenie jedności Kościoła – opowiada ks. Jan Szywalski. – Kiedy w czasie wojny żołnierze śląscy uczestniczący we mszy w obcych krajach usłyszeli łacińskie zawołanie „Dominus vobiscum”, mówili między sobą: „Nareszcie coś po naszymu!” – wspomina ks. Szywalski. – Ale należy pamiętać, że nikt, oprócz niewielu wykształconych ludzi, łaciny nie rozumiał. Niektórzy nosili do kościoła „mszaliki”, w których śledzili w języku narodowym przebieg nabożeństwa – uzupełnia proboszcz ze Studziennej. Z sentymentem przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. – Pamiętam, jeszcze z czasów kiedy byłem ministrantem, jak ciężko było nauczyć się modlitw łacińskich. Bo we mszy trydenckiej ministrant modli się w imieniu ludu – tłumaczy ks. prałat. Charakterystyczne dla Eucharystii klasycznego rytu rzymskiego są też szaty liturgiczne starego kroju oraz ciche modlitwy kapłana i prywatne modlitwy ludzi.
Sonda - Czy wprowadzenie mszy trydenckiej speni oczekiwania wiernych?
Ks. Marcin Cytrycki - wikary w parafii NSPJ
Ojciec Święty „uwolnił” mszę w rycie trydenckim. Nie znaczy to jednak wcale, że teraz tylko i wyłącznie takie msze mają być sprawowane. Chodzi raczej o to, by pokazać bogactwo Kościoła. Możliwość uczestniczenia w mszy przedpoborowej ucieszy zapewne tę grupę wiernych, która czuje się głęboko związana z tradycją chrześcijańską.
Dr Janusz Nowak - polonista w ILO
Wierzę, że po 14 września 2007 roku zapomniane piękno liturgii rzymskiej będzie stopniowo odkrywane. Potrzeba do tego czasu i dobrej woli. Każdy, komu będzie dane uczestnictwo we mszy świętej odprawianej we tradycyjnym rycie, zrozumie, że owa liturgia jest wspaniałym skarbem Kościoła katolickiego. Przestrzegałbym jednak przed traktowaniem rytu trydenckiego jako swoistego folkloru, egzotyki, ciekawostki. Tu nie chodzi o uatrakcyjnianie nabożeństw, lecz o najgłębszy wyraz kultu Bożego.
Tomasz Wieliczko - tegoroczny maturzysta
Moim zdaniem możliwość odprawiania mszy trydenckiej jest dobrym sposobem na przypomnienie tradycji i historii Kościoła, szczególnie młodzieży. Uważam też, że w ten sposób sprawowana msza spodoba się osobom starszym, które pamiętają ją jeszcze ze swej młodości – być może wśród niektórych pozostał jakiś sentyment. Ja chętnie uczestniczyłbym w takiej mszy, choćby z czystej ciekawości.
Dariusz Polowy - mieszkaniec Raciborza
Decyzja Jego Świętobliwości cieszy. Trzeba jednak powiedzieć otwarcie: szkoda, że tak późno. Niewątpliwy atut rytu trydenckiego, jakim była jego powszechność i niezmienność został już w dużym stopniu utracony. Dawał on poczucie trwałości i wspólnego, niezmiennego jądra, do którego może się odnosić zarówno Kościół lokalny jak i każdy wierny. Myślę, że otrzymujemy szansę odbudowania tych więzi.
Łuk