Finanse są stabilne
– Nasi lekarze wypełniali karty statystyczne, bo uznali, że ich protest nie jest skierowany przeciwko szpitalowi, lecz systemowi finansowania służby zdrowia w Polsce – podkreśla dyrektor Ryszard Rudnik. Karty pozwoliły rozliczać kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, a to zapewniło dopływ gotówki. Szpitale, w których lekarze nie postąpili tak, jak ich raciborscy koledzy, mają teraz poważne kłopoty. NFZ nie przekazywał pieniędzy. Niektórym placówkom grozi upadłość.
– Na wielu oddziałach mieliśmy spore nadwykonania kontraktu sprzed strajku. Lecznica nie pracowała, a my mogliśmy dzięki temu fakturować usługi – dodaje dyrektor Rudnik. Na niektórych oddziałach jeszcze dziś limity kontraktowe są przekroczone, m.in. na intensywnej terapii, wewnętrznym I i zakaźnym. Gorzej przedstawia się sytuacja z przychodniami specjalistycznymi. Tu szpital stracił miesięczny kontrakt szacowany na 300 tys. zł. – Mogę zapewnić, że program restrukturyzacji zadłużenia szpitala z poprzednich lat nie jest zagrożony. Zostanie zrealizowany, co pozwoli uzyskać lecznicy stabilność finansową – mówi starosta Adam Hajduk.
Mimo zapowiedzi żaden z raciborskich lekarzy nie złożył wypowiedzenia. – Mogę im podziękować za cierpliwość i zrozumienie. W tym roku kontraktujemy usługi na kolejne 3 lata. Stabilność zatrudnienia jest ważna, bo Narodowy Fundusz Zdrowia stawia wymagania co do obsady – mówi dyrektor. Przy okazji rozwiązano problem braków kadrowych na oddziale dziecięcym. Zatrudniono pediatrę z Opolszczyzny. We wrześniu ma dojść neonatolog z Jastrzębia Zdroju.
(waw)