Kolejową trasą w podróż
W załączonej mapce zaraz na pierwszej stronie widać tor kolejowy biegnący z dzielnicy Studzienna do Krzanowic (przed wojną było połączenie z Opawą, gdzie nasi zamożniejsi mieszczanie mieli w zwyczaju jeździć się strzyc u opawskich fryzjerów). Za dziecka jeździłem i obserwowałem jeżdżące tym torem parowozy z pięknymi, piętrowymi, nocą wspaniale oświetlonymi wagonami i tak było aż do początku lat 90., kiedy to spalinowozy ciągnęły za sobą aż jeden wagon z kilkoma osobami dwa razy dziennie (rano koło 7:00 i wieczorem) z wielkimi stratami finansowymi dla kolei. Zdarzało się później jeszcze kilka razy w roku kolei podtoczyć wagon po składowane buraki cukrowe w okolicach dworca towarowego w Krzanowicach, ale i to zanikło.
Przez ostatnie lata najpierw systematycznie splądrowano szyny kolejowe w celach wiadomych, a od niedawna widzę, że nawet giną podkłady kolejowe. Ale do sprawy. Cała trasa tej linii przebiega przez przepiękny rejon naszej okolicy z niesamowicie malowniczym widokiem na Wojnowice, prowadząc od Studziennej nasypem około metrowej wysokości, przechodząc w Wojnowicach (teraz tam znów mamy piękny dworek – piszę mamy jako raciborzanie, bo nie jestem z Wojnowic) w wąwóz i dalej lekkim spadkiem na równinę rzeki Psiny (Cyny), pokonując ją zabytkowym już chyba dziś mostem kratowym. Nie chodzi tu o skrócenie drogi rowerowej, bo nie o to w tym sporcie, że tak powiem, się rozchodzi, tylko o ominięcie dróg publicznych wiodących z centrum najpierw przez Studziennę i Sudół w kierunku ruchliwego przejścia w Chałupkach, a następnie Bojanów i Krzanowice. Oczywiście trasa uległaby skróceniu o niecałe 30%, ale prowadząc ulicą Polną później za wodociągami przy ulicy Bogumińskiej do Studziennej stworzyłaby jedyne i chyba najpiękniejsze połączenie drogowe dla rowerów z naszymi południowymi sąsiadami.
A wystarczyłoby, począwszy od bocznicy w Studziennej, nieczynny „tor” (bo go już nawet fizycznie nie ma) wylać nawierzchnią asfaltową o szerokości metra i wbić co kilometr słupków, aby uniemożliwić jazdę motocyklistom i nieletnim kierowcom samochodów do samych Krzanowic, a może i kiedyś w przyszłości dalej do Strahovic.
Zdaję sobie sprawę z tego, że grunt jest własnością kolei, ale znów nasza upadająca kolej musi płacić podatki od gruntów, więc może by za obopólną zgodą, a raczej wielostronnym porozumieniem i dofinansowaniem z UE, stworzyć coś pożytecznego i to na lata. Trasa posiada ładny dworzec w Studziennej i mniejsze temu podobne zabudowania w Wojnowicach i Krzanowicach nadających się do zaadoptowania ku wspomożeniu spragnionych „zimnych napojów chłodzących”.
Z pozdrowieniami Piotr Lucia