Nieustępliwość nagrodzona zwycięstwem
Ogromna wola walki oraz determinacja pozwoliła wygrać ekipie z Raciborza w sobotnim ligowym spotkaniu rozegranym na hali w Rudniku.
Przedmeczowy tydzień z powodu zajętej hali Rafako, drużyna AZS-u spędziła na treningach w Rudniku. Uwieńczeniem pracowitego tygodnia była rywalizacja w ligowym spotkaniu. Tym razem raciborska ekipa musiała zmierzyć się z Wartą Działoszyn. – Mecz odbywa się w dobrych warunkach. Sala w Rudniku w przeciwieństwie do sali Rafako jest ciepła i dobrze oświetlona. Uciążliwe jest jednak codziennie dojeżdżanie tu na treningi, co zajmuje nam dużo czasu. Przy tej okazji chciałbym podziękować za gościnność dyrektorowi szkoły w Rudniku, Mariuszowi Kalecie oraz wójtowi Alojzemu Pieruszce, że mogliśmy tutaj w dobrych warunkach przez ten tydzień trenować – przyznaje trener Rafako, Witold Galiński. Przedmeczowe opinie i rokowania nie wróżyły pewnego zwycięstwa. Ekipa z Raciborza ostatni mecz rozegrała
15 grudnia, co według obaw trenera było najdłuższą przerwą, jakiej jeszcze nasza drużyna nie miała. – W tym czasie nie mieliśmy sparing partnerów do gry. Udało się zagrać jedynie dwa dni temu z Rybnikiem, tak więc mecz stał pod wielką niewiadomą – przyznaje W. Galiński.
Pierwszy set obie ekipy zaczęły bardzo zacięcie, czego odzwierciedleniem była wyrównana partia. Przeciwnicy mieli trzy piłki setowe, które zostały przełamane przez nasz zespół. Czwartej szansy do wygrania drużyna Warty już nie zmarnowała, wygrywając 28:26. – Popełniliśmy na początku, przede wszystkim w pierwszym secie parę błędów. Zaliczyliśmy cztery „siatki”. Końcówka była wyrównana i zabrakło właśnie tych kilku ważnych punktów – przyznaje gracz AZS-u, Miłosz Zniszczoł. Według graczy z Raciborza w początkowych momentach gry do zespołu wkradła się nerwowość, która musiała być opanowana do ważnego odrobienia strat w dalszej części rywalizacji. Uspokojenie w grze raciborzan zauważyć można było w drugim secie, w którym prowadzili przez większość czasu. Serią efektownych i skutecznych serwisów popisał się Marcin Gonior, co pozwoliło na uzyskanie przewagi 17:10 i w konsekwencji wyrównanie stanu meczu na 1:1 (25:18).
Z pewnością najbardziej wyrównanym setem była trzecia odsłona spotkania. Obie ekipy nie pozwoliły przeciwnikowi na punktowe oddalenie się (5:5, 11:11, 16:16, 22:22). Przełomowym momentem okazała się jednak końcówka seta, w której złe przyjęcie Krystiana Lipca, nie pozwoliło na prawidłowe rozegranie ataku i przegraną tej partii gry przez Racibórz. Wynik 2:1 nie pozwolił AZS-owi pójść na kompromisy, zmuszając nasz zespół do większej mobilizacji. Rafako nie zawiodło, prowadząc w secie przygniatającą przewagą 12:4. Bezskuteczne próby przerwania passy Raciborzan, przez trenera Warty w postaci branych czasów, nie przyniosły rezultatu. AZS dokończył konsekwentnie dzieła wysokim wynikiem 25:11.
Licznie zgromadzona widownia miała okazję być świadkiem tajbreku, w którym każda z ekip mogła wygrać. Sroga przegrana we wcześniejszym secie nie wytrąciła z równowagi gości, którzy rozpoczęli początek partii wygrywając 6:5. Ekipa z Raciborza w połowie ostatniej partii pokazała jednak charakter i nieustępliwość, która od wyniku 7:6 nie oddała prowadzenia. Każdy zdobyty punkt przybliżający gospodarzy do zwycięstwa wywoływał eksplozję radości zarówno u graczy, jak i trenera. Mecz zakończył się zwycięstwem AZS-u w tajbreku wynikiem 15:9.
– Chłopcy zagrali z ogromną determinacją i wolą walki, byli mocno zmotywowani. Nie widziałem u nich takiego poświęcenia dawno. Działoszyn jest trudnym dla nas przeciwnikiem. Nie lubimy z nim grać, dlatego że prezentuje specyficzną siatkówkę. Udało się wygrać, szkoda jednak, że 3:2, ponieważ jeden punkt nam uciekł. Cieszy jednak zdobycie dwóch, aniżeli jednego punku. Nie graliśmy na swoim terenie, częściowo można powiedzieć, że był to mecz na wyjeździe i to trochę spowodowało gorszą grę. Mimo wszystko jestem dzisiaj bardzo zadowolony z postawy zespołu. Jeżeli w drużynie dalej będzie widoczna ta motywacja i determinacja w grze, to możemy powalczyć nawet z najlepszymi – podsumowuje zadowolony Witold Galiński.
(asr)