Szybko to zleciało
Jubilatka całe życie spędziła w Kuźni. Miała pięcioro rodzeństwa. Ojciec pracował na kopalni, a matka chodziła do gospodarzy pomagać. – W domu zawsze było coś do roboty. Musieliśmy pomagać w gospodarstwie, gęsi paść – wspomina. Dobrze pamięta też czasy szkolne. – Jeździliśmy na dużo wycieczek, było wesoło. Ale dyscyplina w szkole była większa. Jak ktoś nie umiał, to dostał od nauczyciela, a już najbardziej to chłopcy – dodaje pani Anna. Po szkole przez jakiś czas chodziła „po służbie”. Następnie zaczęła pracować w Rafamecie, w modelarni. To trwało około 30 lat, aż do emerytury. – W Rafamecie fajnie się robiło. Byli tam sami swoi, bardzo się zgadzaliśmy – mówi 90-latka. Po przyjściu z pracy nie brakowało domowej roboty. Chodziło się np. do lasu na jagody i sprzedawało je później. Pani Anna z rodziną budowała też dwa domy.
Jubilatka ma córkę Monikę, dwoje wnucząt i troje prawnucząt. Nie narzeka na zdrowie. – Najważniejsze, że rozum jeszcze jest. Szybko mi to życie przeleciało – mówi melancholijnie pani Anna.
(e.Ż)