Pat w Nędzy
Posiedzenie rady, które odbyło się 11 grudnia, zgromadziło wielu słuchaczy. Przybyli m.in. pracownicy żwirowni i mieszkańcy sąsiadujący z tym zakładem. Obecna była również pani projektant opracowująca projekt planu zagospodarowania dla Babic. Jedna z uchwał dotyczyła terenu 3,7 ha, które z terenów zielonych miały być przekształcone w przemysłowo-usługowe. Radnym przedstawiono trzy zmiany do planu. Sporo uwag mieli goście. Reinhard Kuśka, mieszkaniec Nędzy, podkreślił, że teren, który ma być przekwalifikowany, znajduje się w bezpośredniej bliskości pól uprawnych. Z kolei inny mieszkaniec, Bernard Zaczyk, zapytał, czy były robione badania pod kątem pyłu wydobywającego się spod ciężkich samochodów. Rozważania te stanowczo przerwał radny Edward Mietła, który stwierdził, że istotą dyskusji nie jest rozpatrywanie tak szczegółowych zagadnień jak pył, ale decyzja, czy trwale zielone tereny Rada Gminy ma wolę zamienić na przemysłowe, będące źródłem dochodu dla gminy. – Przypominam, że każda inwestycja, która tam powstanie, musi mieć raport oddziaływania na środowisko – podkreśliła wójt Anna Iskała.
Nie chcą żwirowni
Kolejna uchwała dotyczyła 13 ha obszaru żwirowni i 4 ha tzw. pasa zieleni, na którym jednak też stwierdzono zaleganie złoża. Wg planu owe 13 ha może podlegać wydobyciu, natomiast 4 ha pasa zieleni – dopiero po uzyskaniu opinii wójta. W tej kwestii również nie brakowało uwag mieszkańców, którzy dążyli do tego, aby nie dopuścić do eksploatacji.
Jednym z gości był Manfred Wrona z sąsiedniej gminy Kuźnia Raciborska. – Będziecie musieli rozstrzygnąć bardzo ważną kwestię. Trzeba dać szansę wypowiedzenia swoich argumentów społeczności – apelował. Jego wystąpienie spotkało się z niepochlebnymi głosami z sali, pojawiły się oskarżenia, że próbuje manipulować radnymi i wtrąca się w nie swoje sprawy.
Podobnie wójt Anna Iskała była oburzona jego wystąpieniem. – Gdzie pan mieszka, co pan tu w ogóle robi? Sesje może pan robić u siebie w Kuźni, nie tutaj – zwróciła się do Wrony, mimo iż temu wcześniej udzielił głosu przewodniczący Wiesner.
Szukając złotego środka
W imieniu samych mieszkańców wypowiedziała się Adriana Kowol z tzw. Małej Nędzy. – Czy podejmując decyzję, ktoś przeprowadził jakieś ankiety, zapytał mieszkańców, co sądzą na ten temat? Martwię się, bo już teraz jeżdżą tam tiry i na pewno będą szkody. Proszę się postawić w naszej sytuacji – argumentowała młoda mieszkanka Nędzy. Wójt Anna Iskała z kolei zapytała, kto zapłaci za uszkodzone drogi w Nędzy przez ciężkie samochody wyjeżdżające ze żwirowni w Siedliskach. Radny Gerard Przybyła zauważył, że kruszywo trzeba jakoś wywieźć i koniecznie należy znaleźć złoty środek, aby było to jak najmniej uciążliwe. – A kto dał zgodę na wyrobisko w Siedliskach? – zapytał ktoś z sali. Zebranych nie przekonały tłumaczenia Manfreda Wrony, że Kuźnia zgodziła się jedynie na stawy rybne, nie mając wpływu na powstanie żwirowni.
Pat
Sytuacja przybrała dramatyczny obrót, kiedy doszło do głosowania nad uwagami wniesionymi przez mieszkańców, dotyczącymi nieprzekształcania terenów zielonych w przemysłowe. Mimo iż obydwie poruszały identyczny problem, na tym samym terenie, radni jedną przegłosowali, a drugą odrzucili. Powstała konsternacja. Narady gminnych „mędrców” nie przyniosły rozwiązania. Ostatecznie przewodniczący Wiesner zdecydował o przegłosowaniu całej uchwały. Przyznaje jednak, że uchwała jest wadliwa i jest niemal pewien, że wojewoda ją uchyli. – Moim obowiązkiem było podjęcie decyzji o głosowaniu uchwały. Nie wiem, skąd taka decyzja radnych. Ja głosowałem w obu przypadkach tak samo – broni się przewodniczący.
Przegłosowano również drugą uchwałę dotyczącą żwirowni, a uwagi mieszkańców ul. Akacjowej i Łąkowej zostały odrzucone. Swoich wątpliwości co do uchwał podjętych na sesji nie kryje Manfred Wrona. – Złożę wniosek do wojewody o ich uchylenie. Mam szereg argumentów uzasadniających to – podkreśla.
(e.Ż)