On grał, ona słuchała i pokochała
Wiceprezydent Ludmiła Nowacka i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Katarzyna Kalus odwiedziły w domu jubilatów, wręczając im list gratulacyjny i ciepłą kołdrę w prezencie.
Państwo Przybyłowie wzięli ślub 12 września 1953 roku w Nowym Bytomiu. Jak wspomina pani Irena, padał wtedy deszcz. – Mieszkaliśmy w jednym mieście, chodziliśmy do jedynego tam domu kultury, gdzie się poznaliśmy. Irena pracowała w przedszkolu i poprosiła mnie, żebym przyszedł z akordeonem do dzieci, by im zagrać. Tak się zaczęła nasza znajomość – wspomina Ryszard Przybyła. – Koleżanki pytały później, gdzie ten twój? A ja mówiłam, że gdzieś występuje. One mówiły, żebym go zostawiła, bo co to za chłop, co go w niedzielę w domu nie ma – śmieje się żona.
Do Raciborza przenieśli się w 1956 roku, za chlebem i mieszkaniem. Obecnie zamieszkują na ulicy Mariańskiej, to już ich trzeci dom w mieście, po lokalach przy Sejmowej i Waryńskiego. Ryszard był konstruktorem i starszym projektantem w Rafako, a małżonka pracowała jako sekretarka w szkołach – SP 13 i SP 11.
– Marzył mi się wyższy, ale pokochałam męża. Chodziliśmy ze sobą 3 lata. Zawsze szukałam go przy scenie podczas występów. Jego zdolności muzyczne ratowały domowy budżet, kiedy nie pracowałam - podkreśla Irena Przybyła. – Ona jest kołem zamachowym tej rodziny. Umie załatwić wszystkie sprawy, o każdego się stara – chwali żonę pan Ryszard.
Mają troje dzieci - dwóch synów Henryka i Marka oraz córkę Joannę, która jest magistrem sztuki, artystką znaną za granicą, mieszkającą w Berlinie. Przybyłowie doczekali się czworga wnucząt – dwóch chłopców i dwóch dziewcząt.
(ma.w)