Szlaban rynkowy
Spacer odpada
Pracownicy firm ochroniarskich narzekają na przepisy, które utrudniają im pracę
Konwojenci odbierający pieniądze z raciborskich banków nie mogą wjeżdżać na płytę Rynku. Ci, którzy łamią obowiązujące przepisy, karani są mandatami.
Leszek Krajczok pracuje w raciborskim oddziale ogólnopolskiej firmy ochroniarskiej. Codziennie odbiera z raciborskich SKOK-ów i różnego rodzaju kas spore kwoty pieniędzy. – Transportujemy je do banków. Nasi klienci nie chcą sami ich tam wozić, bo to spore zagrożenie. Dlatego decydują się na wynajęcie profesjonalnych firm – wyjaśnia konwojent.
O tym, jak ma wyglądać odbiór pieniędzy, szczegółowo mówią przepisy. Według nich należy podjechać możliwie najbliżej obiektu, z którego odbiera się pieniądze. Podczas operacji jeden z ochroniarzy czeka w samochodzie z włączonym silnikiem.
Policjanci przymykali zazwyczaj oko na pojazdy ochrony, które na kilka minut stawały w miejscach do tego nieprzeznaczonych. – Zdarzały się oczywiście upomnienia ustne. Mamy świadomość, że czasem łamiemy przepisy, jednak staramy się załatwić wszystko jak najszybciej i nie stwarzając zagrożenia dla innych uczestników ruchu – wyjaśnia Krajczok.
Na Rynku najgorzej
Najwięcej problemów jest z podjechaniem pod SKOK, który mieści się na płycie rynku. Niektórzy ze strażników miejskich zacierają ręce, gdy na Rynku zobaczą samochód ochrony. – W ubiegłą środę odbieraliśmy ze SKOK-u pieniądze. Nagle od tyłu podjechał samochód straży miejskiej. Strażnik poprosił mnie o dokumenty i zaczął wypisywać mandat. W tym czasie mieliśmy w samochodzie bardzo dużą kwotę pieniędzy. Czekaliśmy tak kwadrans, choć według przepisów powinniśmy natychmiast odstawić pieniądze do banku. Ponaglałem ich, ale oni zaproponowali mi, żebym sobie posiedział w ich samochodzie, bo mają do mnie jeszcze kilka pytań. Gdyby wówczas ktoś chciał ukraść pieniądze, miałby ułatwione zadanie. Przez strażników musieliśmy złamać podstawowe zasady bezpieczeństwa przewidziane przy konwoju – mówi pracownik firmy.
Leszek Krajczok otrzymał mandat w kwocie 50 zł oraz pięć punktów karnych. Zdaniem konwojentów nie chodzi o mandaty, ale o bezpieczeństwo. Strażnicy miejscy przeszkadzają im w konwojach, które i tak niosą ze sobą spore ryzyko.
Fortuna dziennie
Dziennie konwojenci przewożą kilkaset tysięcy złotych. Jeśli firmowe samochody nie będą miały wjazdu na Rynek, ochroniarze nie wyobrażają sobie dalszej pracy. – Nie chcemy narażać swojego życia. Jeśli do tego dojdzie, mamy prawo odmówić pracy w takich warunkach. Przecież konwojenci nie mogą paradować po mieście z takimi sumami, zostawiając auto na parkingu – mówi Leszek Krajczok. Podobnego zdania jest Damian Śmieja, szef firmy, której samochody również muszą wjeżdżać na płytę Rynku. – Pisaliśmy kiedyś pismo do prezydenta w sprawie zgody na wjazd na Rynek. Otrzymaliśmy odmowę. W ubiegłym tygodniu wystosowaliśmy kolejne pismo. Moi pracownicy nie wjeżdżają tam dla przyjemności. Są w pracy. Ja muszę dbać o ich bezpieczeństwo – mówi Śmieja. – Miasto nie może zapominać, że banki to także ich klienci, którzy płacą za wynajem. Muszę mieć warunki do prowadzenia działalności, a jednym z nich jest bezpieczny odbiór pieniędzy – dodaje.
Konwojent też kierowca
Andrzej Migus, komendant straży miejskiej, wyjaśnia, że strażnicy po prostu rozliczają konwojentów z przestrzegania przepisów tak, jak każdego innego kierowcę. – Wjazd na Rynek mają tylko samochody zaopatrzenia i to tylko w godzinach od 17.00 do 9.00, kiedy ruch na Rynku jest mniejszy. Nie możemy dopuścić, aby jeździły tu samochody – wyjaśnia Migus. Zdaniem komendanta jedyne wyjście to zmiana oznakowania przy Rynku, a dokładnie wpisanie samochodów ochrony obok wozów zaopatrzenia na znak. – My tylko egzekwujemy przepisy. Wydaje mi się, że list do prezydenta nic tu nie da – dodaje.
Adrian Czarnota
Od redakcji:
Na portalu uruchomiliśmy sondę dotyczącą artykułu. Jej wyniki zostaną opublikowane w najbliższym numerze NR.