Pan mnie podgrzał tym plagiatem
Radni opozycji mieli na sesji zastrzeżenia co do jakości opracowania materiału o miejskiej komunikacji. Koalicjanci nie zabierali głosu, część z nich opuściła salę obrad na czas debaty w tym temacie.
Małgorzata Lenart nazwała dokument „celowo uogólnionym, niedającym elementarnej wiedzy”. – Jak możemy rozmawiać o tym na poważanie? – pytała, zwracając uwagę na brak autora opracowania. Stwierdziła, że powstał za sprawą „utajnionego, enigmatycznego autora”. W podobnym tonie wypowiadał się radny Grzegorz Urbas. – To nieprawidłowo przygotowany dokument, zawierający niepełne, spłycone dane – mówił. Nurt niezadowolenia z materiału dla radnych kontynuował Tomasz Kusy. – Więcej niż w ? to plagiat. Informacje skopiowano przecinek w przecinek – powiedział i pokazał wydruki ze stron internetowych będących źródłem dla twórcy opracowania o miejskiej komunikacji, podając z nazwiska ich autorów.
Prezydent podszedł do Małgorzaty Lenart i poprosił, by pokazała swój egzemplarz opracowania. – Czy nie widzi pani, że pisze tu Mirosław Lenk? To ja jestem jego autorem. Proszę mnie zatem przeprosić za nazywanie enigmatycznym. Plagiat? To nic złego, że wykorzystano tu czyjeś, fachowe opracowanie. O czym pan w ogóle mówi? Jak ktoś robi magisterium, to można mówić o plagiacie. Dziwny wątek pan podjął – dziwił się zirytowany prezydent. Po chwili spokojniejszym tonem stwierdził, że nie żąda przeprosin od radnej Lenart, że „pan Tomasz mnie podgrzał tym plagiatem“. Wyjaśnił, że „znaczna część opracowania powstała z wiedzy telefonicznej pana Wolnego (urzędnik Wydziału Gospodarki Miejskiej – red.), który szukał opracowań. – Rzeczywiście grzecznie byłoby podać na końcu źródła, z jakich skorzystaliśmy. Zwrócę na to uwagę wydziałowi – obiecał M. Lenk.
(ma.w)