Z zapisków przechodnia
W ubiegłym tygodniu trochę popadało. Deszcz złapał mnie na jednym ze spacerów. Uciekając przed kroplami, schroniłem się pod niewielki daszek. Koło mnie stanął parkingowy. Zaczęliśmy rozmawiać. Jak się okazuje, większość z zatrudnionych to renciści. Zarabiają niewiele, bo to tylko procent od pobranych opłat. Kierowcy płacić nie chcą. Każdy tłumaczy, że staje tylko na chwilę. Bankomat, kiosk ruchu, piekarnia – to najczęstsze wymówki. Parkingowi najczęściej ulegają, bo też są ludźmi, choć szef im mówi, by nikomu nie przepuszczali. – Najtrudniej wyegzekwować opłatę od kierowców najdroższych aut. Choć trudno w to uwierzyć, właśnie tak jest. Kierowca malucha płaci bez mrugnięcia okiem. Im droższe auto, tym bzdurniejsze wymówki. To nie jest łatwa praca – kończy mój rozmówca, gdy przestaje padać.
Przechodzień