Nie jestem mechanikiem, ale się przygotowałam
Kwietniowe obrady Rady Miejskiej trwały sześć i pół godziny. Większość tego czasu zajęły dyskusje z udziałem radnych PiS i Oblicz. – Chcą zaistnieć, bo na sesji są media – komentuje prezydent Raciborza.
29 kwietnia do interpelacji zgłosiła się rekordowa, jak na ostatnie sesje, liczba radnych. Oczywiście z przewagą tych opozycyjnych – odpoczywali tym razem Elżbieta Biskup i Roman Wałach.
Radny interpeluje, zgłaszając na forum rady konkretną sprawę i prosi o ustosunkowanie się doń magistratu. Tymczasem gdy na mównicę wchodzą Małgorzata Lenart, Katarzyna Dutkiewicz czy Tomasz Kusy albo Marcin Fica, ich zapiski zawierają czasem i po kilkanaście punktów. Niedoścignionym marzeniem wydaje się wtedy wygłoszona na kwietniowej sesji zasada „5 minut” na interpelację, którą pół żartem, pół serio wprowadził szef rady.
Gdy radna Dutkiewicz zaczęła zagłębiać się w tematyce zakupu autobusów dla PK, Tadeusz Wojnar polecił jej przekazać swoje rozważania bezpośrednio prezesowi spółki. – Nie jestem mechanikiem, ale się przygotowałam. Pan tymczasem ucina dyskusję, bo jak wyrażam opinię, to słyszę tylko cierpkie uwagi – Katarzyna Dutkiewicz zwróciła się do Wojnara. Ten zapowiedział, że przygotuje uchwałę o ograniczeniach wobec interpelacji. Młoda radna nazwała tę zapowiedź „szantażem” i „końcem demokracji”.
Na posesyjnej konferencji prasowej Mirosław Lenk powiedział, że takie wystąpienia radnych zmieniają sesję w „tygiel”, ale on „nie jest z cukru i daje sobie z tym radę”.
(ma.w)