Znowu poszło o betoniarnię i żwirownię
Przypomnijmy, chwały zaskarżył Manfred Wrona – mieszkaniec gminy Kuźnia Raciborska, który zaniepokoił się tym, co się dzieje u sąsiadów. – Ich decyzje mogą być groźne również dla naszych dróg – przestrzega.
Sporne uchwały Rada Gminy podjęła na sesji nadzwyczajnej 11 grudnia ubiegłego roku. Obie dotyczyły zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w Babicach.
Na sesji obecny był również Manfred Wrona, przewodniczący Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej. Jak podkreśla, wystąpił tam prywatnie, jako mieszkaniec sąsiedniej gminy, a do zainteresowania się sprawą skłoniły go wcześniejsze poczynania władz gminy. – Pierwsza uchwała związana była z tym, że zakończyła się możliwość eksploatacji w żwirowni Babice i gmina chciała uruchomić kolejne złoża, a właściwie nowy zakład wydobywczy, przeznaczając na eksploatację kilkanaście ha – mówi Manfred Wrona.
Bronię naszych dróg
Druga uchwała dotyczyła działalności betoniarni, a dokładnie przeznaczenia terenu pod działalność tegoż zakładu produkcyjno-usługowego. – Obydwie uchwały są groźne dla naszej gminy, bo oznaczają kolejne ciężkie samochody na naszych drogach, kolejne tony piasku i żwiru, które trzeba jakoś przetransportować. Nasze drogi tego nie wytrzymają. Moje naciski na gminę Nędza, aby nie uruchamiać nowych złóż albo zdecydować się na inną drogę transportu, np. kolejowy, nie przyniosły rezultatu – wyjaśnia Wrona. Jak dodaje, najgroźniejsze dla Kuźni jest to, że aby uruchomić nowe złoża w Nędzy, gmina zaplanowała w studium przeznaczyć na to kilkanaście ha przylegających do Siedlisk (gm. Kuźnia). – Chcieli wydobywać na swoim terenie, ale jeździliby nie przez Nędzę, ale przez naszą gminę – oburza się przewodniczący.
Losy studium niepewne
Sesja, która odbyła się w Nędzy 11 grudnia, miała burzliwy przebieg. Warto dodać, że była zwołana w trybie nadzwyczajnym po raz drugi w tej samej sprawie. Pierwsza nie odbyła się ze względu na nieobecność przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Rady Gminy Nędza. Kiedy w końcu sie odbyła, doszło do kuriozum, nad projektem jednej z uchwał głosowano dwa razy, za każdym razem z innym wynikiem. – Głównym powodem, dla którego zaskarżyłem uchwały, było jednak to, że źle zrobiono dokumentację planistyczną, tam po prostu brakowało dokumentów. W kwietniu Urząd Wojewódzki stwierdził, że gmina dostarczyła pełną dokumentację, a przecież powinni to mieć już w grudniu 2008 r., kiedy nad tym głosowali. Dlaczego Urząd Wojewódzki dał im tyle czasu? – dziwi się Manfred Wrona. – Przygotowuję się do tego, żeby podważyć ich studium do planu, bo mam przesłanki, że zostało uchwalone również z naruszeniem prawa – dodaje.
Zdecyduje sąd
Nadzór prawny wojewody stwierdził, iż obydwie uchwały w sposób rażący naruszają prawo. – Faktycznie, ta sprawa trafiła do nas pod koniec maja. Obydwie uchwały zostały skierowane do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego – potwierdza Katarzyna Kuczyńska z biura prasowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, nadzór prawny wojewody zainteresował się również trzecią uchwałą podjętą na grudniowej sesji. Informacji tej nie udało się jednak potwierdzić. – Nic mi nie wiadomo na temat trzeciej uchwały, jednak dwie jak na jedną sesję to i tak dużo – dodaje Kuczyńska.
Co nagle, to po diable
Decyzja wojewody nie dziwi Waldemara Wiesnera, przewodniczącego Rady Gminy w Nędzy. – Od początku mówiłem, że planów zagospodarowania przestrzennego nie robi się na sesjach nadzwyczajnych. Ta sytuacja pokazuje tylko, jak były przygotowane uchwały – stwierdza przewodniczący. – Stare przysłowie mówi: co nagle, to po diable. Jak ktoś coś robi na szybko, to nie ustrzeże się błędów – dodaje.
Innego zdania jest wójt Anna Iskała. – Wszystkie uchwały, które zostały podjęte na tamtej sesji, są zapisane w Dzienniku Urzędowym, są prawomocne i obowiązują. Sąd ma w tej chwili jedynie zdecydować, czy uwzględnione zostaną uwagi mieszkańców. Podkreślam, chodzi o fragmenty uchwał, nie ma mowy o ich uchyleniu. Uchybienia dotyczą np. tego, że nie podano wielkości działek. Jedyne co może teraz sąd, to nakazać nam to ponowić procedurę uchwalania planu. Wiem, że pan Wrona szumi w tej sprawie i próbuje zrobić z tego sensację, ale to żadną sesnacją nie jest – tłumaczy pani wójt, która odradzała nam pisanie artykułu w tej sprawie, a w razie nieprawidłowości zagroziła sądem.
(e.Ż)