Pan się nie boi, 2/3 rady za panem stoi
– To obraźliwa insynuacja – mówił wiceprzewodniczący rady. Przeciwnych obecności Jarosza w radzie ośmiu radnych odpowiadało, że „tylko patrzy władzy na ręce”.
Artur Jarosz nadal jest radnym miejskim. Opozycji nie udało się przeforsować uchwały o wygaśnięciu jego mandatu.
Przypomnijmy: radni z PiS i Oblicz oraz Robert Myśliwy wnieśli pod obrady projekt uchwały o wygaśnięciu mandatu radnego Artura Jarosza, bo ich zdaniem łamie on prawo samorządowe zakazujące łączenia funkcji w samorządzie z prowadzeniem interesów z wykorzystaniem mienia komunalnego. Jarosz zarządza wspólnotami mieszkaniowymi, a te składają się także z części gminnej. Jarosz konsultował sprawę z prawnikami jeszcze na początku kadencji i ci nie widzieli przeszkód, by został on radnym. Opozycja oparła swą uchwałę o orzeczenia sądu administracyjnego, w podobnej sprawie, we Wrocławiu.
Głosowanie nad uchwałą o mandacie Jarosza było punktem kulminacyjnym czerwcowej sesji samorządu miejskiego. – Nie mam wątpliwości, że koledzy będą z panem solidarni, ale wiem, że niektórym przyjdzie to z trudem – mówił do wiceprzewodniczącego radny Tomasz Kusy z PiS. Adresat określał dążenia opozycji „pyskówką”, „leciutkimi i obraźliwymi insynuacjami”. – Nie kierujecie się umiłowaniem prawa. Chcecie wyeliminować konkurenta politycznego i to nie w wyborczej walce – stwierdził Jarosz na sesji.
O przyzwoitość apelował do radnych Robert Myśliwy. – Nie chowajmy sprawy pod dywan. Zamiast chronić kolegę wbrew prawu skupmy się na jego przestrzeganiu, od tego jesteśmy – mówił. Wystąpienie lidera NaM prezydent Mirosław Lenk określił jako „przesądzanie sprawy” i zdziwił się, że temat wypłynął dopiero po 2,5 roku kadencji rady.
W głosowaniu opozycyjny projekt uchwały przepadł przy 13 głosach sprzeciwu koalicji rządzącej. Grzegorz Urbas zapowiedział, że sprawą zajmie się nadzór prawny wojewody śląskiego.
(ma.w)