Męska rozmowa odmieniła drużynę
Raciborzanie z dzielnicy do przerwy przegrywali. W drugiej odsłonie, mimo przewagi gości zdobyli dwie bramki i trzy punkty. Pierwsze u siebie w tym sezonie.
LKS ze Studziennej przez dwa sezony prowadził Piotr Urbańczyk, solidny trener-bramkarz mający doświadczenie z gry w ligach paru szczebli. – Praca zawodowa nie pozwala mi na takie jak dotąd zaangażowanie w prowadzenie zespołu z Raciborza. Poza tym będę pomagał w III–ligowych Bogdanowicach – tłumaczy Urbańczyk. Na spotkanie z Nieboczowami przybył w charakterze gościa, ale gdyby nie jego “parę męskich słów” w szatni po przegranej połówce, niewiadomo jak skończyłby się pojedynek.
Gospodarze dobrze zaczęli, ich dwie akcje powinny zakończyć się bramkami, ale tę zdobyli goście – Radosław Parma głową wykończył dośrodkowanie z rogu. Nieboczowy przeważały, miejscowi nie potrafili stworzyć klarownych akcji. Druga odsłona zaczęła się od dominacji Studziennej. Momentami nie dawali wyjść gościom z własnej połowy. Mimo tego gracze Piotra Szlezingera mogli podwyższyć prowadzenie za sprawą strzałów Nielaby, Tomali i Lacha. Rywala ratował słupek i szczęśliwie broniący Artur Witeczek – raz piłkę zatrzymał między nogami. – Mam parę uwag do naszego bramkarza ale kilka bardzo groźnych uderzeń nam pięknie wybronił – mówił po meczu prezes LKS Krzysztof Lamla.
W 71 minucie “dziadek” Adrian Szymiczek (grający trener) z rzutu wolnego dograł piłkę Adamowi Piechaczkowi i ten głową skierował ją do siatki gości. Ci poderwali się do ataku i raz po raz gościli w polu karnym Studziennej. – Tyle setek i nic nie wykorzystaliśmy. Jak chcieliśmy inaczej wygrać ten mecz? – pytał z boiska swych zawodników Szlezinger. Był też niezadowolony z postawy bramkarza Leszka Krzyżoka. W 86 minucie spóźnił się z wyjściem z bramki i nieprzepisowo powstrzymał szarżę Michała Jendrzejczyka. Rzut karny pewnie egzekwował kapitan Szymiczek.
– Będą w czołówce klasy B – ocenia Studzienną Piotr Urbańczyk. Jego zdaniem drużyna pokazała charakter, bo przegrywając, w trudnych warunkach, w jakich zagrała po raz pierwszy od wielu miesięcy (mokre boisko, brak podstawowego napastnika Arnolda Matuszka) wykazała niemal 100% skuteczność pod bramką przyjezdnych.
(ma.w)