Przystańmy nad przystanią
Bulwary bez przystani to żadne bulwary – uważa radny Franciszek Mandrysz.
Radny koalicji rządzącej uważa, że „mija się z celem” tworzenie bulwarów nad Odrą, jeśli miasto rezygnuje z budowy przystani kajakowej. I miasto wraca do tematu.
„Przywrócenie wartości przestrzeni miejskiej poprzez wielofunkcyjne zagospodarowanie Nadodrzańskich Bulwarów w Raciborzu” to jedna z obietnic wyborczych obecnego prezydenta Raciborza Mirosława Lenka. W ramach zadania zaplanowano remont nawierzchni ścieżek (dla spacerowiczów i biegaczy) oraz oświetlenia w parku Zamkowym. Wcześniej mówiło się również o przystani dla kajaków, ale od tej miasto odstąpiło, bo Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej nie wydadzą pozwolenia na budowę małej, lekkiej konstrukcji. – Godzą się na obiekt, jaki kosztowałby nas ponad 6 mln zł. To dla nas zdecydowanie za drogo – tłumaczył już kilkakrotnie prezydent Mirosław Lenk.
Szef komisji budżetu Franciszek Mandrysz przed ostatnią sesją, na komisji postanowił bronić pierwotnego projektu upiększenia nabrzeży Odry. – Bulwary bez przystani to nie bulwary, wtedy cała inwestycja mija się z celem – powiedział. Wskazał, że w pobliskim czeskim Bohuminie istnieje mała, rekreacyjna przystań pod kajaki. – Orientowałem się w tej sprawie. To przedwojenna budowla, z którą Czesi nie mogą nic zrobić. Postoi, aż sama się rozleci. Nam nie wolno takiej zbudować – odpowiedział mu prezydent. Dzień później, na sesji, gdzie gościł dyrektor Rafał Łagosz z RZGW, prezydent zaprezentował już inne stanowisko. Okazało się, że można rozmawiać o budowie tańszej niż 6 mln zł przystani i szczegóły takiego przedsięwzięcia zostaną wkrótce opracowane.
(ma.w)