Zamiast wczasów będą wspominać powrót
Wśród turystów, którzy prawie dobę koczowali na lotnisku w egipskiej Hurghadzie są mieszkańcy Raciborza.
Pani Justyna (nazwisko do wiadomości redakcji) na długo zapamięta swój powrót z wakacji w Egipcie. 19 września wraz z mężem i prawie dwiema setkami innych Polaków czekała na samolot do kraju. Z powodu jego awarii wrócili dzień później do domu.
Kłopoty Polaków zaczęły się o godzinie 4.00 nad ranem. Okazało się, że samolot, którym mieli wracać, jest uszkodzony. Część turystów przeszła już wówczas odprawę paszportową i nie była pod opieką rezydenta. Polacy utknęli na lotnisku. Zdezorientowani turyści mogli się kontaktować z rezydentem i rodzinami tylko telefonicznie. – Obsługa lotniska zadbała o nas. Dostaliśmy ciepłe jedzenie i napoje. Na tablicy wyświetlały się kolejne godziny przekładanego lotu. W pewnym momencie zgasły. Zaczęliśmy trochę panikować – wspomina raciborzanka. Początkowo samolot miał wylecieć do Polski około godziny 17.00, potem ok. 21.00, ale rzeczywisty powrót Polaków miał miejsce dopiero późno w nocy, około godziny 1.00. – Wykupiliśmy wczasy w raciborskim biurze podróży Max. Oni byli jedynie pośrednikiem, bo organizatorem była firma Exim Tour. Sam urlop był dobrze zorganizowany, ale powrót pozostanie nam na długo w pamięci – mówi młoda kobieta. Denerwowały się również rodziny turystów, które odbierały kolejne smsy od koczujących krewnych. – W nocy w Egipcie nastąpiła usterka w samolocie linii Koral Blue. Samolot nie wyleciał do Polski po klientów z Katowic i nie odebrał klientów, którzy mieli wrócić do Polski z Hurghady – tłumaczył mediom w sobotę po południu rzecznik biura Exim Tours Piotr Czornij. Na pokład samolotu, który wylądował około godziny 5.00 w Katowicach nie weszło ośmiu Polaków. Dla nich pobyt w Egipcie przedłużył się o kolejne kilka godzin.
(acz)