Przekrętów z PAF-em ciąg dalszy
Blisko tysiąc osób musi po raz drugi zapłacić podatek akcyzowy za sprowadzony samochód. Firma, która przyjmowała wpłaty, nie odprowadzała ich na konto Izby Celnej w Katowicach. – Pieniędzy nie ma, bo poszły na wypłaty dla pracowników – rozkłada ręce właściciel firmy. Jak ustaliliśmy, ich pensje były wręcz głodowe, firma nie płaciła również składek ZUS. Gdzie jest więc 300 tysięcy złotych?
Przypomnijmy. O sprawie jako pierwsze napisały „Nowiny Raciborskie” w wydaniu z 27 października. Dziś wracamy do tematu Jerzego C. i jego firmy. Policjanci z całego regionu przesłuchują setki świadków, którzy mają związek lub byli klientami raciborskiej firmy Usługi Finansowo-Księgowe.
Spółka od 2007 roku prowadziła na terenie Raciborszczyzny i Opolszczyzny punkty prywatnego operatora pocztowego PAF. Jeden z nich mieścił się przy ulicy Kościuszki, naprzeciw oddziału Urzędu Celnego w Rybniku. Petenci, którzy chcieli opłacić podatek akcyzowy i następnie zarejestrować sprowadzone z zagranicy auta, kierowani byli przez urzędników do funkcjonującej po sąsiedzku placówki PAF-u.
Blisko tysiąc osób opłaciło tam podatek, otrzymując po kilku dniach stosowne zaświadczenia od naczelnika Urzędu Celnego w Rybniku. Po roku, blisko tysiąc osób znalazło w swoich skrzynkach pocztowych upomnienia z Izby Celnej w Katowicach dotyczącej, niezapłaconej akcyzy.
Okazało się, że firma Usługi Finansowo-Księgowe, która miała podpisane z PAF-em umowy franczyzowe i agencyjne, nie odprowadziła na konto izby celnej blisko 300 tysięcy złotych. PAF odciął się od działalności Jerzego C., zrywając równocześnie współpracę.
Gdzie te pensje?
Ówczesny członek zarządu UFK a dziś jej prezes, tłumaczył nam w ubiegłym tygodniu, że pieniądze poszły na utrzymanie armii gońców i placówek pocztowych. – Tamtych pieniędzy fizycznie już nie ma. Po przeanalizowaniu dokumentów mogę powiedzieć, że pieniądze pochłonęły koszty funkcjonowania oddziału, głównie wynagrodzenia i czynsze. Zatrudnialiśmy wówczas kilkadziesiąt osób, których utrzymanie przewyższało parokrotnie uzyskiwane przychody z PAF – wyjaśniał Jerzy C.
Jak ustaliliśmy pracownikom firmy wcale się nie przelewało. Pani Cecylia P. pracowała w firmie Jerzego C. od czerwca do października 2008 roku. Dostarczała przesyłki z PAF-u. – Zarabiałam bardzo mało bo 380 złotych – wspomina kobieta. – Cały czas słyszałam, że powinnam się cieszyć, bo przynajmniej mam opłacany ZUS. Zaciskałam zęby i woziłam te przesyłki. Było ciężko. Szefostwa nie interesowało np. to, jak mamy się dostać w odległe dzielnice Raciborza – dodaje.
Pani Cecylia zakończyła pracę w firmie UFK w październiku 2008 roku. Dokładnie rok później dostała wezwanie do prokuratury. Prokurator poinformował ją, że firma w rzeczywistości nie odprowadzała za nią składek ZUS. Takich jak ona było więcej.
Dotarliśmy do Aleksandry O., która wówczas pełniła funkcję prezesa UFK a przed kilkoma tygodniami została wykreślona z Krajowego Rejestru Sądowego. – Nie płaciliśmy składek, bo nie było na nie pieniędzy. Na pewien okres wstrzymaliśmy ich odprowadzanie – mówi nam w rozmowie telefonicznej była prezes firmy.
Nie ma pensji, nie ma czynszu, gdzie pieniądze?
Tłumaczenia Jerzego C. nie docierają do pokrzywdzonych i byłych pracowników firmy. Jak ustaliliśmy, firma miała również problemy z opłaceniem czynszu za swoje placówki. – Nawet jeśli jakieś problemy były, ze wzgląd na etykę biznesową nie chciałabym rozmawiać na temat moich byłych klientów i osób wynajmujących lokale – ucina Ewa Salomon, prezes zarządu P.U. Ragos, która wynajmowała Jerzemu C. lokal biurowy przy ulicy Kościuszki.
Gdzie więc jest 300 tysięcy złotych, które nie wpłynęło na konto Izby Celnej? To wie tylko Jerzy C. Biznesmen stara się pokryć część ze swoich zobowiązań względem pokrzywdzonych podatników. Nie odmawia sobie również urlopu i już myśli o założeniu nowej firmy, bo obecna będzie musiała ogłosić upadłość.
Jak ustaliliśmy, PAF nie narzekał na brak klientów. Jednym z większych był raciborski magistrat. – Posiłkowaliśmy się usługami firmy PAF, bo były o wiele atrakcyjniejsze cenowo niż oferta Poczty Polskiej. W pewnym momencie oparliśmy większość naszej korespondencji na PAF-ie. To, co nie było doręczane za pomocą tej firmy, roznosili nasi gońcy. Pozostała korespondencja była wysyłana za pomocą państwowej poczty. Współpracę z PAF-em zakończyliśmy w maju tego roku – mówi Tomasz Kaliciak, sekretarz Miasta Racibórz.
Teraz sprawdzają
Sporo wątpliwości budzi również refleks funkcjonariuszy służby celnej, którzy dopiero po roku zauważyli, że na koncie Izby Celnej brakuje trzystu tysięcy złotych.
W tym samym czasie wydawane były również zaświadczenia podbite przez naczelnika Urzędu Celnego w Rybniku. Czy dziś nadal są ważne? – W chwili obecnej naczelnik Urzędu Celnego w Rybniku nie unieważnił wystawionych zaświadczeń o zapłacie podatku akcyzowego. Co jednocześnie nie wyklucza faktu, iż kwota akcyzy określona przez podatników w deklaracji nie wpłynęła na wskazane konto dyrektora Izby Celnej w Katowicach. W związku z powyższym czynności związane z dochodzeniem należnego podatku akcyzowego nie będą miały wpływu na kwestie rejestracji, przerejestrowywania pojazdów czy też wymiany dowodów rejestracyjnych i związane z tym koszta – wyjaśnia Aldona Węgrzynowicz, rzecznik Izby Celnej w Katowicach.
Zdaniem rzeczniczki funkcjonariusze mają 5 lat na przeprowadzenie stosownej kontroli. Od marca tego roku zaświadczenia są wystawiane tylko po sprawdzeniu, czy pieniądze rzeczywiście wpłynęły na konto Izby. Wcześniej wystarczył blankiet z okienka kasowego.
Data nie była potrzebna?
Dlaczego część z zaświadczeń o zapłacie akcyzy nie jest opatrzona jednak datą? W Oddziale Celnym w Raciborzu funkcjonariuszegenerujący dokumenty potwierdzające zapłatę podatku akcyzowego od samochodów osobowych korzystają z programu ZEFIR. Do systemu wprowadzane są dane dotyczące podatnika, jak i samochodu.
Do marca 2009 roku funkcjonująca ustawa o podatku akcyzowym nakładała na podatników dokonujących nabycia na terenie Unii Europejskiej obowiązek złożenia deklaracji uproszczonej i dokonania zapłaty podatku akcyzowego w terminie 5 dni, licząc od dnia powstania obowiązku podatkowego. Ustawodawca zaznaczył równocześnie, że w przypadku sprowadzonych samochodów podatnik zobligowany jest do złożenia deklaracji uproszczonej w terminie 5 dni, licząc od dnia nabycia wewnątrzwspólnotowego oraz do dokonania zapłaty akcyzy nie później niż z chwilą rejestracji pojazdu w kraju.
– Funkcjonariusze w momencie wpisywania deklaracji do systemu nie posiadali wiedzy o terminie, w którym samochód zostanie zarejestrowany, w związku z tym nie dokonywali wpisów w systemie o tej dacie, która to jest ostateczną datą zapłaty akcyzy. Zaznaczam dodatkowo, iż wiedza w tym zakresie nie była im potrzebna ,ponieważ posiadali przedstawiony przez podatników dokument potwierdzający zapłatę podatku akcyzowego, który był wystarczającym dowodem do wydania zaświadczenia i posiadał datę wpłaty podatku akcyzowego – wyjaśnia Wegrzynowicz.
Adrian Czarnota