Nikomu nie dzieje się krzywda?
Tylko dwóch radnych z Tworkowa głosowało na sesji podatkowej za pozostawieniem stawek na ubiegłorocznym poziomie. – Najniższe podatki to nie powód do wstydu – przekonywał wójta radny Artur Krzykała.
Podatki były głównym tematem ostatniej sesji w Krzyżanowicach. Stawki proponowane przez wójta nie spodobały się jednak wszystkim radnym. Wątpliwości pojawiły się już na obradach połączonych komisji, finansowej i gospodarczej.
Projekty nowych podatków uzyskały poparcie większości członków komisji poza stawkami od nieruchomości, w których prowadzona jest działalność gospodarcza. – Szesnasty raz będę na tej sali głosował nad podatkami – zabrał na sesji głos radny Artur Krzykała. – Po raz pierwszy w ubiegłym roku nie podjęliśmy uchwały podnoszącej podatki we wszystkich kategoriach. Teraz po roku widzimy, że ani krachu, ani zapaści finansowej nie ma. Kryzys również ominął naszą gminę. Na komisji dowiedziałem się, że podniesienie stawek podatkowych o 3,5 proc. przyniesie w skali roku dochody do budżetu gminy rzędu 88 tysięcy złotych. Ile to jest w skali całego naszego budżetu, który średnio będzie wynosił 25 milionów złotych. Wójt powtarza, że warto się schylać po każdą złotówkę, ale czy konsekwencje naszej dzisiejszej decyzji są warte tych 88 tysięcy złotych? – pytał na sesji Artur Krzykała.
Radny zażartował, że najniższe podatki w skali powiatu raciborskiego to nie powód do wstydu. – Wiem, że na konwencie wójtów i spotkaniu ze starostą wybronić to stanowisko rady trudno, ale przecież zawsze można powiedzieć, że to decyzja radnych, a propozycja wójta była inna – dodał radny.
Do dyskusji włączył się również radny Andrzej Lipiec, który zwrócił uwagę, że gmina powinna szukać innych sposobów na zwiększenie dochodów niż sięganie do kieszeni podatnika. – Jako radni musimy pilnować, aby mieszkańcom w miarę komfortowo się żyło. Bogaci sobie zwiększą dochody, ale biedniejsi będą mieli problem. Oni nie mają możliwości zaprotestować przeciwko podwyższeniu stawek. Służba zdrowia, urzędy – wszyscy wokół podnoszą stawki. Tych opłat naprawdę jest sporo i jeśli mamy taką możliwość, nie podnośmy ich. Krzywda się nikomu nie stanie – przekonywał Lipiec.
Wójt Leonard Fulneczek bronił się, że podnoszenie stawek nie wynika z jego złej woli. – Występuję na rzecz i w imieniu budżetu gminy. Muszę dbać o dobro Krzyżanowic. Sprawę, którą poruszył radny Krzykała, można postawić inaczej. Zastanówmy się, ile osób w ubiegłym roku odetchnęło z ulgą, gdy stawki nie zostały podniesione. Nie można mówić, że przy 3,5 procentowym podniesieniu podatków stanie się komuś krzywda. Jako gmina nie mamy większego wpływu na nasze dochody. Nie mamy majątku do sprzedawania wartego miliony. Wpływy zapowiadają się mniejsze, zadanie, jakie mamy realizować, pozostają na tym samym poziomie. Nie możemy wstrzymywać podwyżek aż do sytuacji, w której gmina będzie musiała wziąć kredyt – wyjaśniał wójt.
Ostecznie przy dwóch głosach przeciwnych – Andrzeja Lipca i Artura Krzykały, podatki na 2010 rok podniesiono średnio o 3,5 proc. Zgodnie z tym podatki od wybranych budynków mieszkalnych wynoszą 58 groszy za metr kw., od budynków związanych z działalnością gosp. 17,6 zł, od budynków związanych z obrotem materiałem siewnym 9,97 zł, od budynków związanych ze świadczeniami zdrowotnymi 3,88 zł.
(acz)