Krzanowice w gwarze i na fotografii
W Krzanowicach doskonale czują, co to mała ojczyzna i dbają o to, by jej dziedzictwo nie zaginęło.
Efektem tego są różne projekty. Jednym z nich jest „Kultura morawska na pograniczu polsko-czeskim”, realizowany przez Miejski Ośrodek Kultury Krzanowice. W ramach tego odbyły się niedawno warsztaty teatralne dla dzieci, młodzieży oraz konkurs piosenki polskiej i morawskiej. 9 listopada natomiast w Chuchelnej odbędzie się koncert chórów polskich i czeskich. Ale na tym nie koniec. Podwójne wydarzenie kulturalne czekało na mieszkańców gminy 25 października w Domu Kultury w Borucinie. Tego wieczoru zaprezentowana została wystawa fotograficzna „Krzanowice wczoraj i dziś” oraz album pod tą samą nazwą opracowany przez Mariana Wasiczka, dyrektora MOK. Autor zwraca uwagę, ze wiele się zmieniło w krajobrazie Krzanowic. – Nie ma już pomnika żołnierzy I wojny światowej, drogerii św. Wacława, zmianie uległy pasaże handlowe na rynku. Nie ma też gościńców, np. obecny sklep „U Krystyny” przed wojną był gościńcem. Natomiast mocno zdewastowany szpital św. Augustyna stał się zakładam opiekuńczo-pielęgnacyjnym. Niestety wiele z przedstawianych na zdjęciach budynków, jeśli się zachowało, to straciło wiele ze swojego wcześniejszego kolorytu – mówi Marian Wasiczek.
O swojej publikacji „Gwara Krzanowic w powiecie raciborskim” opowiedziała też Marcela Szymańska. – Gwara morawska była moim pierwszym językiem – mówiła wzruszona autorka, wspominając swój dom rodzinny i ukochaną babcię Emilię.
– Mowa ta ułatwia kontakt z najbliższym otoczeniem. Jestem nauczycielką, mam kontakt z najmłodszym pokoleniem i chciałabym, aby młodzi posługiwali się zarówno piękną polszczyzną, jak też mową swoich rodziców, dziadków i pradziadków – dodała Szymańska.
Publikacja liczy 65 stron, składa się z trzech rozdziałów. Zawiera m.in. opis rodzimej miejscowości autorki, cechy fleksyjne i fonetyczne gwary, zapożyczenia z języka czeskiego i niemieckiego, 1500 wybranych słów gwarowych w porządku alfabetycznym oraz fotografie zanikających sprzętów i strojów regionalnych. – Dziękuję moim informatorom za cierpliwość i ofiarowany mi czas, szczególnie panu Hermanowi Kubali. Książka nie wyczerpuje tematu gwary laskiej, ale mam nadzieję, że tą pracą spełniam obowiązek, który odczuwam wobec mojej małej ojczyzny – dodała Marcela Szymańska.
(e.Ż)