Izba nie jest od zakrapianych przyjęć
„Pijaczki” dezorganizują pracę na Izbie Przyjęć.
Czy dla szpitala to problem, kiedy straż miejska czy policja przywozi tam nietrzeźwego? – pytali radni powiatowi dyrektora Ryszarda Rudnika. – Jeden pijany potrafi wrócić do nas karetką nawet 3 razy w ciągu dnia – przyznał szef lecznicy.
Pod obrady komisji zdrowia wrócił temat braku Izby Wytrzeźwień w mieście czy powiecie, a okres zimowy będzie sprzyjał dowożeniu na Gamowską pijanych, zabieranych z ulic Raciborza przez służby. – Na Izbie Przyjęć mamy wydzielone miejsce dla takich osób. To pijacy, nie chorzy i nie powinni przebywać razem. Dezorganizują nam pracę. Wałęsają się po izbie, a tam leżą ludzie podpięci do urządzeń medycznych – narzekał dyrektor Rudnik.
Wicestarosta Andrzej Chroboczek przypomniał radnym, że urząd starał się, by z pomocą gmin powiatu powstała Izba Wytrzeźwień na Raciborszczyźnie. – Nawet chcieliśmy ją stworzyć przy współpracy sąsiednich powiatów, ale odzewu znikąd nie było – rozłożył ręce Chroboczek.
Szef komisji Marceli Klimanek zastanawiał się czy nie warto poprosić komendanta powiatowego aby w nowej siedzibie policji przy ulicy Bosackiej stworzono pomieszczenia dla nietrzeźwych, jednak nie sformułował oficjalnego wniosku na koniec obrad.
(ma.w)