Tu ciągną drzwiami i oknami
Imprezy z okazji Dnia Seniora w Jankowicach mają to do siebie, że zawsze jest więcej chętnych niż miejsc.
Tak było i w tym roku. Seniorzy z trzech sołectw: Jankowic, Rudy Kozielskiej i Rud, spotkali się 19 listopada w jankowickiej świetlicy. Atmosfera sprzyjała wspomnieniom, wesołym pogaduszkom, żartom. Gości bawił Eugeniusz Loska. Z każdej wsi zaproszono 50 osób. Więcej nie byłoby gdzie pomieścić. – Ludzie dzwonią do mnie o wiele wcześniej, pytają o tę imprezę, chcą tu przyjść – mówi Sylwester Larysz, sołtys Rud. Sytuację może poprawić budowana właśnie hala w Rudach, która będzie przeznaczona m.in. na takie właśnie spotkania. – Myślę, że za jakiś rok, dwa, spotkamy się już w Rudach – zapewnił seniorów Henryk Machnik, sołtys Jankowic. Podziękował też paniom z KGW, które jak co roku zadbały o to, by na stołach nie zabrakło kołacza i innych przysmaków. Wśród gości byli też rudzcy księża. Ks. wikary Mariusz Babula zachwycił swoim pięknym śpiewem, a ks. proboszcz Rafał Wyleżoł rozbawił seniorów swoimi „wicami”.
Tego dnia okazja do świętowania była podwójna. Medalem za długoletnie pożycie małżeńskie uhonorowano Marię i Rudolfa Szendzielorzów z Jankowic, którzy w tym roku obchodzą złote gody. Pobrali się 28 września 1959 r. Pani Maria miała wtedy 18 lat, a pan Rudolf – 25. – Poznaliśmy się w pociągu, jak jeździliśmy do roboty – wspomina pani Maria. Po ślubie oboje pracowali w tartaku w Rydułtowach. Na świat przyszło dwóch synów. Dziś Szendzielorzowie cieszą się też z wnuczki i czterech wnuków. – W życiu jest roztomaicie, nie zawsze świeci słońce. Ale trzeba jeden drugiemu ustępować – twierdzi pani Maria. Małżonkowie najbardziej są zadowoleni z tego, że zdrowie im dopisuje. – Jak jest zdrowie, to jest chęć i do roboty, i do wszystkiego – mówią.
(e.Ż)