Schodołaz co niesie ulgę
– Będzie wam teraz lepiej? – spytaliśmy mamę Basi. – Na pewno lżej – przyznała.
– Sama nigdy bym nie nazbierała – przyznaje Kazimiera Małek pytana o zakup schodołazu dla chorej córki. Pomogli urzędnicy powiatowi.
Prosili o wsparcie tuzów raciborskiego biznesu, ale bez odzewu.
Pieniądze zebrano z datków zwykłych ludzi.
Prosili o wsparcie tuzów raciborskiego biznesu, ale bez odzewu.
Pieniądze zebrano z datków zwykłych ludzi.
16,5 tysiąca złotych trzeba było wydać na sprzęt, który wczoraj trafił do rodziny Małków. 52-letnia matka mieszka z czworgiem dzieci. Kolejne czworo jej pociech już się usamodzielniło. Pani Kazimiera ma pod opieką niepełnosprawną córkę. Basia porusza się na wózku. – Lekarze mówili, że nic z dziecka nie będzie. Ja im nie uwierzyłam – wspomina kobieta. Teraz córka ma 16 lat i robi znaczące postępy na zajęciach rehabilitacyjnych. Mama nosi ją po schodach cztery razy dziennie. – Córka jest ze mną wszędzie – mówi pani Kazimiera.
Rodzinie pomaga urzędnik z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Raciborzu Krystian Niewrzoł. Poradził, by matka napisała wniosek o dofinansowanie do schodołaza. Tak łatwiej byłoby starszej kobiecie transportować ważącą 40 kg dziewczynę po schodach. Choć PCPR pokrył 80% ceny sprzętu, to brakowało jeszcze ponad 3 tys. zł. Rodzina Małków nie była w stanie uzbierać takiej kwoty. Urzędnik Krystian Niewrzoł poprosił media o pomoc. Pisały o Basi, publikowały numer konta z prośbą o darowizny. – Od września wpłynęło tam 5,8 tys. zł. Kilkadziesiąt wpłat, najczęściej po 10 i 20 zł, największe po 500 i 600 zł – informuje urzędnik. Wpłacali zwykli ludzie, nie zdecydowała się żadna firma czy instytucja. – A parę pism do największych przedsiębiorstw w mieście posłałem. Nie przyszły odpowiedzi – przyznaje Niewrzoł.
Schodołaz kroczący dostarczył Rehamobil z Łodzi. Marcin Kłys, który przywiózł sprzęt, przeszkolił panią Kazimierę w obsłudze. – Mama Basi świetnie sobie poradziła z naszą maszyną. Bywa, że na takich poradach, co do obsługi spędzam po trzy godziny, a tu starczyło kilkadziesiąt minut – chwalił pracownik Rehamobilu. Firma zaprosiła Basię z mamą na poczęstunek do pobliskiej ciastkarni.
(ma.w)